[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->PRZEZNACZENIE JEDIWIRTROY DENNINGPrzekładJerzy ŚmiałekAnna HikiertBłażej NiedzińskiRedakcja stylistycznaMagdalena StachowiczKorektaJolanta GomółkaRenata KukProjekt graficzny okładkiIan Keltie i David StevensonIlustracja na okładce© Ian KeltieDrukWojskowa Drukarnia w Łodzi Sp. z o.o.Tytuł oryginałuFate ot The Jedi#6: VortexCopyright © 2010 by Lucasfilm Ltd. & ® or ™ where indicated.All Rights Reserved.Used Under Authorization.For the Polish translationCopyright © 2012 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.ISBN 978-83-241-4159-3Warszawa 2012. Wydanie IWydawnictwo AMBER Sp. z o.o.02-952 Warszawa, ul. Wiertnicza 63tel. 22620 40 13, 22620 81 62www.wydawnictwoamber.plKevinowi McConnellowi,którego właśnie czeka jego własna, wielka i nowa przygodaBOHATEROWIE POWIEŚCIAbeloth - osoba płci żeńskiejAllana Solo - dziewczynkaBen Skywalker - Rycerz Jedi (mężczyzna)C-3PO - android protokolarny („płci” męskiej)Eramuth Bwua’tu - prawnik (Bothanin)Gavar Khai - Rycerz Sithów (mężczyzna)Han Solo - kapitan „Sokoła Millenium” (mężczyzna)Jagged Fel - przywódca Galaktycznego Imperium (mężczyzna)Jaina Solo - Rycerz Jedi (kobieta)Kenth Hamner - p.o. Wielkiego Mistrza Jedi (mężczyzna)Lando Calrissian - przedsiębiorca (mężczyzna)Leia Organa Solo - Rycerz Jedi (kobieta)Luke Skywalker - Wielki Mistrz Jedi (mężczyzna)Natasi Daala - przywódczyni Galaktycznego Sojuszu (kobieta)R2-D2 - robot astromechaniczny („płci” męskiej)Saba Sebatyne - Mistrzyni Jedi (Barabelka)Sarasu Taalon - Arcylord Sithów (Keshiri)Tahiri Veila - oskarżona i były Rycerz Jedi (kobieta)Vestara Khai - uczennica Sithów (kobieta)ROZDZIAŁ 1Za dziobowym iluminatorem unosił się cienki jak pajęczyna woal Chmury Ashteriego -ogromny obłok zjonizowanego gazu tuderium, znajdujący się na jednym ze skrajów sektora Kessel.Był usiany błękitnymi aureolami tysiąca odległych słońc, a jego mlecznobiałe pasma nieomylniedowodziły, że „Łowca Asteroid” w końcu opuścił pozbawiony światła, ponury obszar GłębokiejOtchłani. Po mrożących krew w żyłach skokach na oślep przez labirynt nieobecnych na mapienadprzestrzennych szlaków i wygłodniałych czarnych dziur nawet taki słabiutki blask przynosiłupragnioną ulgę oczom Jainy Solo.A ściślej, przynosiłby, gdyby chmura znajdowała się we właściwym miejscu.„Łowca Asteroid” leciał na Coruscant, nie na Kessel, co oznaczało, że podczas opuszczaniaz Otchłani Chmura Ashteriego powinna być widoczna jakieś czterdzieści stopni po stroniebakburty. Powinna też wyglądać jak ledwo widoczna wstążka światła o kolorystyce przesuniętej takbardzo w stronę czerwieni, że wyglądałaby jak słaby płomyk. Jaina nie potrafiła pojąć, jakimcudem tak bardzo zboczyli z kursu.Spojrzała na stanowisko pilota - obrotowy antygrawitacyjny fotel, otoczony przez panelekontrolne i opuszczane ekrany monitorów - ale na zmarszczonym czole Landa Calrissiana nieznalazła odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Ubrany w nieskazitelnie białą błyszczojedwabnątunikę, błękitno-fioletowe spodnie i modną pelerynę, Lando siedział na samym skraju głębokiegofotela z nerfowej skóry. Oparł brodę na kostkach palców i utkwił spojrzenie w alabastrowej mgiełceza iluminatorem.Odkąd znała Landa, czyli od jakichś trzydziestu lat, była to jedna z rzadkich chwil, kiedyJaina zauważała, że jego dotychczasowe życie hazardzisty, pełne rozgrywek, w których można byłowszystko wygrać albo wszystko stracić, wywarło wpływ na jego czarujący wygląd artysty oszusta.Świadczyło to także o tym, w jakim napięciu i strachu żył przez ostatnie kilka dni... iprawdopodobnie także o szalonym tempie życia. Lando był, jak zawsze, nienagannie ubrany, alenie znalazł dość czasu, żeby się zatroszczyć o ufarbowanie na głęboką czerń wąsów i kręconychwłosów.Po kilku sekundach Lando w końcu westchnął i usiadł wygodniej w swoim fotelu.- Proszę bardzo, wykrztuś to - powiedział.- Niby co? - zapytała zdezorientowana Jaina. Zastanowiła się, co właściwie Lando chce odniej usłyszeć. W końcu to właśnie on dokonał niewłaściwego skoku. - Że to nie moja wina?W udręczonych oczach Calrissiana mignął błysk irytacji, ale Lando chyba zrozumiał, żeJaina próbuje tylko poprawić mu nastrój. Zachichotał i posłał jej jeden ze swoich jasnych niczymsupernowa uśmiechów.- Jesteś równie nieznośna jak twój staruszek - zawyrokował. - Czy nie widzisz, że to niepora na żarty?Jaina uniosła brew.- To jak, nie postanowiłeś przelecieć obok Kessel, żeby przywitać się z żoną i z synem? -zakpiła.- Dobry pomysł - przyznał Lando, ale zaraz pokręcił głową. - Ale nie.- No cóż, w takim razie... - Jaina włączyła rezerwowe stanowisko pilota i zaczekała, ażobudzą się do życia dalekosiężne skanery. Stary holownik asteroid zaprojektowano w taki sposób,żeby mogła go pilotować jedna osoba i liczna grupa robotów. „Łowca Asteroid” nie miał nawetporządnego stanowiska drugiego pilota, co oznaczało, że czekanie będzie dłuższe niż Jainiemogłoby się to spodobać. - Skąd się tu wzięliśmy?Lando spoważniał.- Dobre pytanie - powiedział. Odwrócił się w stronę rufy, gdzie znajdował się przestronnypokład lotniczy „Łowcy Asteroid”. To właśnie tam zainstalowano równie zabytkowy jak sam statekkomputer nawigacyjny. Stał przed nim wyprodukowany przez Cybot Galacticę android model RN8,automat o żeńskiej osobowości. W przezroczystej kopułce głowy migotał centralny procesor,pracujący obecnie z największą możliwą szybkością. W kuli tkwiły także trzy niebieskiefotoreceptory, rozmieszczone w równych odległościach od siebie, żeby zapewnić androidowitrzystusześćdziesięciostopniowe pole widzenia. Android miał korpus z bronzium, ozdobionywyrytymi wizerunkami komet, konstelacji i innych ciał niebieskich. - Dobrze pamiętam, żepoleciłem Omate obrać kurs na Coruscant.Kulista kopułka głowy RN8 obróciła się szybko, żeby android mógł skierować na Landajeden ze swoich fotoreceptorów.- Tak, to prawda - przyznał automat. Miał jedwabisty i głęboki, nieco kpiący głos. - Alepóźniej odwołał pan ten rozkaz i polecił obrać kurs na ten punkt, w którym teraz się znajdujemy.Lando spojrzał spode łba na automat.- Musisz bardziej zadbać o swoje czujniki akustyczne - powiedział. - Na pewno sięprzesłyszałaś.Kiedy RN8 przekazywała dodatkową porcję energii do swoich systemów diagnostycznych,błyski w jej kopulastej głowie przygasły.Jaina spojrzała ponownie na ekran rezerwowego monitora i zauważyła, że dalekosiężneskanery w końcu zaczęły przekazywać obrazy. Niestety, niewiele to pomogło. Jedyną rzeczą, którazmieniła się w brązowej ramce, był kolor ekranu i samotny symbol oznaczający pozycję „ŁowcyAsteroid” dokładnie pośrodku.Z tyłu, z pokładu lotniczego, dobiegł jedwabisty głos RN8:- Moje czujniki akustyczne znajdują się w optymalnym stanie, panie kapitanie... podobniejak bazy danych i systemy ich odzyskiwania. - Następne jej słowa rozległy się na pokładzie,wypowiedziane znajomym barytonem: - SkieRUJ „Łowcę Asteroid” w inNE miejsCE, w ChmuręAshteriego. POwinniśmy tam doTRZEĆ o siedemnaSTEJ piętNAŚCIE Standardowego CzasuGALAKtycznego.Osłupiały Lando otworzył usta i wyjąkał:- To... nie ja!- Niezupełnie - zgodziła się z nim Jaina. W kilku słowach akcent rzeczywiście padał naniewłaściwą sylabę, ale poza tym ton głosu był identyczny. - Ale to podobieństwo wystarczy, żebywywieść w pole androida.Zdezorientowany Lando zamknął oczy.- Czy chcesz mi powiedzieć to, co moim zdaniem chcesz powiedzieć? - zapytał.- Owszem - odparła młoda Solo, zerkając na czysty ekran monitora swoich sensorów. - Niemam pojęcia, w jaki sposób, ale ktoś się pod ciebie podszył.- Dzięki Mocy?Jaina wzruszyła ramionami i rzuciła znaczące spojrzenie w mroczny kąt mostka. Znaławprawdzie co najmniej sześć technik Mocy, którymi można by się posłużyć, żeby pokonaćoprogramowanie RN8, umożliwiające jej rozpoznawanie głosów, ale żadna z tych technik nie miałazasięgu mierzonego w latach świetlnych. Zaczęła ostrożnie rozszerzać swoją świadomość Mocy,skupiając uwagę na odległych zakamarkach wielkiego statku, ale trzydzieści standardowych sekundpóźniej ze zdumieniem stwierdziła, że nie natknęła się na nic niezwykłego. Nie wykryła kryjącychsię tam obcych istot ani nawet pustych miejsc, w których mógłby się ukryć nieznany władca Mocy.Nie znalazła nawet małego insekta, który mógłby ukradkiem posługiwać się Mocą.Po chwili odwróciła się znów do Landa.- Z pewnością posłużono się Mocą - zawyrokowała. - Tyle że na pokładzie nie ma nikogooprócz nas i automatów.- Obawiałem się, że to powiesz - oznajmił Calrissian. Zawahał się na chwilę i dodał: -Przyjaciele Luke’a?- Nie znoszę wyciągać pochopnych wniosków, ale... któżby inny? - odparła Jaina. - Popierwsze, Zapomniane Plemię czy nie, to są jednak Sithowie. Po drugie Już raz próbowali nasoszukać.- Uważam, że są równie szaleni jak rankor na tanecznym parkiecie - stwierdził Lando. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • donmichu.htw.pl