[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->JEDNOCZĄCA MOCJAMES LUCENOPrzekładANDRZEJ SYRZYCKIPamięci mojego towarzysza Toma Pierce’a,który rozumiał, że pogodzenie się ze śmierciąnie jest równoznaczne z rezygnacją z dalszego życia.Był prawdziwym wojownikiem do końca.BOHATEROWIEPOWIEŚCINom Anor były egzekutor (Yuuzhanin)Wedge Antilles generał (mężczyzna)Nas Choka wojenny mistrz (Yuuzhanin)Kyp Durron mistrz Jedi (mężczyzna)Jagged Fel pilot (mężczyzna)Harrar kapłan (Yuuzhanin)Traest Kre’fey admirał (Bothanin)Cal Omas przywódca Galaktycznego Sojuszu (mężczyzna)Onimi Zhańbiony (Yuuzhanin)IDanni Quee badaczka (kobieta)Shimrra najwyższy lord (Yuuzhanin)Luke Skywalker mistrz Jedi (mężczyzna)Mara Jade Skywalker mistrzyni Jedi (kobieta)Han Solo kapitan „Sokoła Millenium” (mężczyzna)Jacen Solo rycerz Jedi (mężczyzna)Jaina Solo rycerz Jedi (kobieta)Leia Organa Solo księżniczka i była dyplomatka (kobieta)I-PO DRUGIEJSTRONIE GWIAZDROZDZIAŁ1Planeta Selvaris, bladozielona na tle oślepiająco jasnych punkcików gwiazd i okrążanatylko przez jeden malutki księżyc, sprawiała wrażenie najbardziej osamotnionego ze wszystkichciał niebieskich. Upłynęło niemal pięć lat od wybuchu wojny, która przyniosła zagładę pokojowousposobionym mieszkańcom wielu światów, przerwanie głównych nadprzestrzennych szlaków, anawet upadek i okupację samej Coruscant, ale fakt, że niepozorna planeta mogła nabrać takdużego znaczenia, chyba najlepiej świadczył, jak straszliwy cień rzucali Yuuzhan Vongowie nagalaktykę.Materialnym dowodem tego znaczenia był obóz dla jeńców wojennych, założony wgłębi gęstej dżungli porastającej brzegi niedużego południowego kontynentu Selvarisa.Kompleks więzienny składał się z drewnianych baraków i podobnych do uli organicznychkonstrukcji Yuuzhan Vongów, zwanych grashalami. Całość otoczono murami z korala yorik iwyposażono w strażnicze wieże, które wyglądały, jakby wyrosły z akwamarynowego oceanualbo pozostały po kapryśnym odpływie. Za wysokim, chropowatym murem ciągnął się terenpozbawiony roślinności, którą wykarczowano albo zamieniono w popiół strzałami z broniplazmowej. Z piaszczystego gruntu wyrastały tylko sztywne źdźbła wysokiej do kolanyuuzhańskiej trawy. Teren ciągnął się aż do zielonej ściany pierwszych wielkich drzew. Ichwachlarzowate liście, poruszane nieustannymi podmuchami przesyconego solą powietrza,łopotały i trzaskały niczym wojenne proporce.Teren między obozem dla jeńców a ujściem toczącej słonawe wody krętej rzeki, którawpadała w końcu do oceanu, porastała gęsta dżungla. Obfitowała zarówno w miejscową florę,jak i egzotyczne okazy wyhodowane dzięki bioinżynierii Yuuzhan Vongów. Te drugie miaływkrótce opanować całą powierzchnię Selvarisa, jak działo się na niezliczonych innych planetach.Na przestronnym więziennym dziedzińcu spoczywały dwa zwęglone ładownikiyorik-trema, dochodzące do siebie po nieco wcześniejszych utarczkach z nieprzyjaciółmi wgłębinach przestworzy. Obok nich, powłócząc nogami, przechodziła grupa istot ludzkich,łysogłowych Bithów i rogatych Gotalów. Więźniowie nieśli trzy ciała owinięte w płótno.Yuuzhański strażnik, oparty plecami o kadłub jednego z koralowych pojazdów,przyglądał się obojętnie, jak wycieńczeni jeńcy dźwigają zwłoki zmarłych towarzyszy.- Pospieszcie się! - ponaglił ostro. - Maw luur nie lubi, kiedy ktoś każe mu czekać.Więzieni w obozie jeńcy daremnie nalegali, żeby pozwolono im pozbywać się ciałzmarłych kolegów zgodnie ze zwyczajami panującymi na ich macierzystych planetach, alepełniący posługę w pobliskiej świątyni yuuzhańscy kapłani kategorycznie zabronili kopaniagrobów czy rozpalania pogrzebowych stosów. Wszystkie materiały organiczne miały byćpoddawane przetwarzaniu. Zmarłych musiano więc albo zostawiać na pastwę panoszących się napowierzchni Selvarisa stad padlinożerców, albo rzucać yuuzhańskiemu organizmowi, zwanemumaw luurem. Podróżujący niegdyś po galaktyce więźniowie twierdzili, że to bękart zrodzony zezwiązku zgniatarki odpadów i Sarlacca.Strażnik był wysoki i miał długie kończyny, a jego twarz odznaczała się ukośnie ściętymwysokim czołem i sinymi workami pod oczami. Blask obu słońc planety nadawał jego skórzeczerwonawe zabarwienie, a nieznośny upał przyczynił się do tego, że wojownik był chudy jakszczapa. Tatuaże i blizny na twarzy świadczyły, że jest oficerem, ale brakowało zniekształceń iimplantów, mógł więc mieć najwyżej stopień podporucznika. Przytrzymywane pierścieniem zczarnego korala długie włosy opadały z boku jego głowy poniżej ramienia, a tunikę munduruprzewiązywał cienki skórzany rzemień. Owinięta wokół umięśnionego prawego przedramieniabroń była przeznaczona do tłumienia rozruchów pośród więźniów i wyglądała jak gruby pędśmiercionośnego pnącza.Podporucznika S’yita wyróżniało spomiędzy innych Yuuzhan Vongów także to, że znałbasie, chociaż nie władał nim równie płynnie jak jego dowódca. Słysząc wezwanie do pośpiechu,tragarze zwłok na chwilę przystanęli.- Wolimy, żeby ich kości obżarty do czysta padlinożerne zwierzęta, niżby mieli się staćkarmą dla waszego zjadacza odpadków -burknął najniższy mężczyzna.- Jeżeli chcesz uszczęśliwić swojego maw luura, sam wskocz do jego jamy - dodał drugi.- Powiedz mu to, Commenorze - zachęcił stojący obok niego Gotal.Więźniowie nie mieli koszul, a ich ogorzałe ciała pokrywała warstewka potu. Wszyscyważyli o wiele mniej, niż kiedy przetransportowano ich na powierzchnię Selvarisa dwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]