[ Pobierz całość w formacie PDF ]
R'lyeh - zaginione miasto cyklopów
http://rlyeh.ms-net.info/index2.php?str=24
WalterGilmanniewiedział,czytogorączkawywołałasny,czymoŜeraczejnaodwrót.Nawszystkopadałcień
przyczajonej,pradawnej,plugawejgrozystaregomiastaiprzeŜartychpleśnią,bluźnierczychspadzistościdachu,
pod którym pisał, studiował i borykał się z równaniami i prawami, chyba Ŝe akurat miotał się na prostym,
ŜelaznymłóŜku.
Słuch niesamowicie mu się wyczulił, osiągając prawie prymitywny poziom odbioru, będący niemal nie do
zniesienia.GilmanjuŜdawnotemuzatrzymałtanizegarkominkowy,któregotykanieprzywodziłomunamyślhuk
dział pułku artylerii. Nocami słabe odgłosy czarnego miasta na zewnątrz, złowrogie chrobotanie szczurów w
przeŜartychprzezrobactwościanachwystarczyły,byodbierał jenibyswoiste,diabelskiepandemonium.Mrok
zawszezdawałysięprzepełniaćniewyjaśnionedźwięki,ajednakczasamidygotałzestrachu,pókiodgłosynie
ucichły,awówczasodbierałinne,niecosłabszeodgłosy,które,jakpodejrzewał,czaiłysiępodnimi.
Znajdowałsięwniezmiennym,nawiedzonym,pełnymlegendArkham,ztulącymisiędosiebiedwuspadowymi
dachami,zwieszającymisięizaciemniającymipoddasza,gdziepośródmroku,wdawnychczasach,przedludźmi
króla chroniły się czarownice. W mieście tym nie było bardziej mrocznego i owianego złą sławą miejsca niŜ
szczytowypokój,wktórymznalazłswąprzystań,wtymbowiemdomuiwtympokojuschroniłasięongiśstara
KeziahMason,którawniewiadomypodziśdzieńsposóbumknęłazSalem,unikającstryczka.
Byłotow1692rokukatpopadłwobłęd,bełkocząconiewielkim,futrzastymstworzeniuzbiałymikłami,które
wybiegło z celi Keziah i nawet sam Cotton Mather nie był w stanie wyjaśnić znaczenia kątów oraz łuków
nakreślonychnaszarym,kamiennymmurzejakimślepkimczerwonympłynem.
MoŜe Gilman nie powinien był tak zawzięcie studiować. Geometria nieeuklidesowa i fizyka kwantowa mogą
nadszarpnąćkaŜdyumysł,kiedyzaśnadodatekktośinteresujesięfolkloremiusiłujewyśledzićdziwneźródła
wielowymiarowejrzeczywistościnapodstawiepewnychupiornychwzmianekzopowieścigotyckichibluźnierczych
plotek przekazywanych wieczorami przy kominku, trudno spodziewać się choćby częściowego wyzwolenia od
silnegonapięciapsychicznego.GilmanpochodziłzHaverhill,leczdopierokiedyposzedłdocollege’uwArkham,
zacząłwiązaćwyŜsząmatematykęzfantastycznymilegendamiopradawnejmagii.Jakaśaurategomrocznego
miastamocnomusiaławpłynąćnajegowyobraźnię.ProfesorowiezUniwersytetuMiskatonicnalegali,bychoć
trochęprzystopowałizwłasnejwolizrezygnowałzuczestnictwawniektórychwykładach.Cowięcej,odwiedligo
odczerpania wiedzyz wątpliwejwartości ksiąg,zawierającychsekrety, któreprzechowywano pod kluczemw
skarbcu uczelnianej biblioteki. Stało się to jednak poniewczasie, Gilman zdąŜył juŜ zajrzeć do zakazanego,
przeraŜającegoNecronomiconuAbdulaAlhazreda,niepełnejKsięgiEibonuiwyklętegoUnaussprechlichenKulten
vonJunzta,byporównaćswąabstrakcyjnąformułędotyczącąwłaściwościprzestrzeniiwymiarówto,coznane,
znieznanym.
Wiedział, Ŝe jego pokój znajdował się w starym Domu Wiedźmy i właśnie dlatego go wynajął. W kronikach
hrabstwaEssexsporobyłowzmianekoprocesieKeziahMason,ato,cowyznałanatorturachsądowiOyerikatu,
bez reszty zafascynowało Gilmana. Opowiedziała sędziemu Hathorne’owi o liniach i krzywych, które moŜna
nakreślić, wyznaczając kierunki wiodące poprzez ściany przestrzeni do zupełnie innych miejsc, poza nimi.
Sugerowałaprzytym,ŜewzmiankowanelinieikrzywebyłyczęstouŜywanepodczaspewnychspotkańopółnocy
1 z 15
2007-08-12 23:42
R'lyeh - zaginione miasto cyklopów
http://rlyeh.ms-net.info/index2.php?str=24
wciemnejdoliniebiałychkamienizaMeadowHillinabezludnejwysepcenarzece.WspomniałatakŜeoCzarnym
Człowieku,oswejprzysiędzeionowym,sekretnymnahabejskimimieniu.Apotemnakreśliłatelinienaścianie
swojejceliizniknęła.
GilmanuwierzyłwdziwnerzeczydotycząceKeziahiprzeszyłgodziwnydreszcz,gdydowiedziałsię,iŜjejdom
stałjeszcze,odponaddwustutrzydziestupięciulat.Kiedydoszłygosłuchy,jakobyKeziahpodziśdzieńpojawiała
się w starym domu i wąskich uliczkach opodal, gdy dowiedział się o nieregularnych śladach ludzkich zębów
pozostawianych na ciałach niektórych śpiących, zarówno w tym, jak i w sąsiednich domach, o dziecięcych
krzykachrozlegającychsiępodczasWiosennegoPrzesileniaiwigiliiWszystkichŚwiętych,ofetorzewyczuwalnym
częstonapoddaszustaregodomupotychdwóchprzeraŜającychokresachwroku,atakŜeomałymkudłatym
stworzeniuoostrychzębachnawiedzającymobracającąsięwruinębudowlęizzawziętościąnękającymludziw
najciemniejsząnoc,tuŜprzedświtem,postanowił,Ŝezawszelkącenęmusitamzamieszkać.Wynajęciepokoju
niebyłotrudne.Dombyłwszakmałopopularny,ludzieniechętniewnimmieszkaliidawnojuŜobniŜonotuceny
czynszudominimum.Gilmanniemógłpowiedzieć,cospodziewałsiętamodnaleźć,wiedziałjednak,Ŝechciał
znaleźćsięwbudynku,gdziewskutekjakichśokoliczności,bardziejlubmniejgwałtownie,pewnastarakobietaz
siedemnastego wieku posiadła wiedzę matematyczną wykraczającą być moŜe poza największe współczesne
osiągnięcia Plancka, Heisenberga, Einsteina i de Sittera. Badał belki i gipsowe ściany w poszukiwaniu
tajemniczych znaków we wszystkich dostępnych miejscach, gdzie tapeta złuszczyła się i odwinęła, a w ciągu
tygodniaudałomusięwynająćpokójnapoddaszu,odwschodu,gdzieKeziahuprawiałaswojeczary.Pokójstał
pustyniemalodpoczątku,niktbowiemniechciałzabawićwnimdłuŜej,niemniejwłaścicieldomu,zpochodzenia
Polak,wsprawiewynajmutegopomieszczeniaokazałsięwyjątkowonieufny. Gilmanowi wszelakonic sięnie
stało,aŜdodnia,kiedydostałtejgorączki.NieujrzałwidmowejpostaciKeziah,przepływającejprzezposępne
korytarzeipokoje,animałej,pokrytejsierściąistotywślizgującejsięconocnapoddasze,bygodręczyć.W
swych poszukiwaniach nie natknął się nawet na zapisy inkantacji. Bywało, Ŝe spacerował zaciemnionymi,
niebrukowanymi alejkami, cuchnącymi wilgocią i grzybem, przy których czaiły się przycupnięte blisko siebie
przeraźliwe,brązowedomy,liczącesobieBógwieilelat,nachylone,rozchwierutaneiłypiącedrwiącowąskimi
oknamiomałych,kanciastychszybkach.Wiedział,Ŝetuwłaśniewydarzyłosięongiświeledziwnychrzeczyicoś
zdawało się sugerować, Ŝe pomimo pozorów spokoju upiorna przeszłość, ta najmroczniejsza, najbardziej
wstydliwaizakazana,wciąŜbyłaŜywaimiałasięcałkiemnieźleprzynajmniejwśródniektórychztychkrętych,
wąskichuliczek.
DwukrotniewybrałsięrównieŜłódkąnaowianązłąsławąwysepkęnarzece,szkicującosobliwekątyprzybierane
przez rzędy omszałych, szarych, stojących kamieni, których pochodzenie jest niejasne, zagubione gdzieś w
pomrocedziejów.
PokójGilmanabyłspory,leczodziwnienieregularnymkształcie,północnaścianalekkonachylonadowewnątrz,
podczasgdyniskisufitopadałdelikatnymskosemwtęsamąstronę.Pomijającszczurzenoryiśladypozostawione
przezinnenocnestworzenia,niebyłodostępuaninawetśladudawnegodojściadownęki,któramusiałaistnieć
pomiędzy ukośną ścianą a prostym zewnętrznym murem domu od strony północnej, aczkolwiek w ścianie
widocznejzulicymoŜnabyłowyraźniedostrzecokno,dawnotemuzabitedeskami.Poddaszenadpokojem,które
musiałomiećspadzistąpodłogę,byłorównieniedostępne.
KiedyGilmanwspiąłsiępodrabinienazasnutypajęczynamistryszeknadresztąpoddasza,odkryłpozostałości
dawnych szczelin, otworów zabitych skrzętnie starymi deskami i zabezpieczonych twardymi, drewnianymi
kołkami,typowymidlaciesielkizczasówkolonialnych.śadnejednaksłowaperswazjiniebyływstanieprzekonać
nieugiętegowłaścicieladomu,bypozwoliłmuspenetrowaćktórąśztychzamkniętychprzestrzeni.
Wmiaręupływuczasujegozainteresowanienieregularnąścianąisufitemwpokojunarastało,zacząłbowiem
nadawać osobliwym kątom matematycznego znaczenia, które dość jeszcze niejasno poczęło zdradzać mu ich
rzeczywiste przeznaczenie. Stara Keziah, konstatował, musiała mieć swoje powody, by Ŝyć w pokoju o tak
dziwacznie wzniesionych ścianach, czyŜ bowiem sama nie wyznała, Ŝe to właśnie dzięki pewnym układom
kątowym zdołała wydostać się poza granice przestrzeni znanego nam świata? Jego zainteresowania z wolna
przeniosłysięzniebadanychpustychprzestrzenizaukośnieułoŜonymipowierzchniaminasamepowierzchnie,a
ściślejmówiąc,nacel,jakiwytyczałichszczególnyukład.
Pierwsze symptomy zapalenia opon mózgowych, a wraz z nimi sny, wystąpiły z początkiem lutego. JuŜ od
jakiegośczasuniezwykłekątyścianwpokojuGilmanazaczęływywieraćnańdziwny,nieomalhipnotycznywpływ.
Wmiaręzaśtrwaniamroźnej,posępnejzimycorazczęściejpopatrywałonzuwagąwrógpomieszczenia,gdzie
opadający sufit stykał się z wychyloną do wewnątrz ścianą. W okresie tym Gilman przejmował się mocno
niemoŜnością skoncentrowania się na nauce, obawiał się nadchodzących egzaminów semestralnych. Jednak
nadpobudliwośćsłuchowarówniemocnodawałamusięweznaki.śyciestałosięnieustającą,prawieniemoŜliwą
dozniesieniakakofoniąrozmaitychodgłosówi,cogorsza,zacząłonrównieŜodbieraćinne,rozlegającesiębez
przerwydźwięki,dochodzącebyćmoŜeznieznanychobszarówpozaświatemŜyjącychbalansującenagranicy
słyszalności. Jak dotąd, najbardziej nieprzyjemnymi znajomymi dźwiękami było szuranie szczurów w starych
ścianach. Czasami ich skrobanie wydawało się nie tylko ukradkowe, ale wręcz celowe. Gdy dochodziło spoza
pochyłejścianypółnocnej,mieszałosięzdziwnym,jakbysuchymchrzęstem,akiedyrozlegałosięodstrony
zamkniętegoodwiekówpoddaszanadpochyłymsufitem,Gilmanzawszezastygałwpełnymniepokojubezruchu,
jakbyspodziewałsięczegośstrasznego,jakiegośniewysłowionegokoszmaru,który,coprawdanierychliwy,zjawi
sięktóregośdnia,bygoostateczniepochłonąć.
Sny były pozbawione choć odrobiny zdrowego rozsądku, a Gilman poczuł, Ŝe muszą być wypadkową jego
2 z 15
2007-08-12 23:42
R'lyeh - zaginione miasto cyklopów
http://rlyeh.ms-net.info/index2.php?str=24
zainteresowań i dogłębnych badań z dziedziny nauki i etnografii. Zbyt wiele rozmyślał o niejasnych
przestrzeniach, które, zgodnie z tym, co mówiły mu jego prawidła, musiały leŜeć poza znanymi nam trzema
wymiarami,atakŜeomoŜliwości,ŜeKeziahMason,zasprawąjakiegośniepojętegoimpulsuczywpływu,zdołała
odnaleźćbramędotychobszarów.PoŜółkłezestarościkronikizawierającezeznaniajejijejoskarŜycielibyłytak
niesamowicie sugestywne we fragmentach mówiących o rzeczach wykraczających poza znane ludziom
doświadczenia, a takŜe w opisach nader ruchliwej, kosmatej istoty, słuŜącej jej jako chowaniec, Ŝe pomimo
niesamowitościszczegółówwydawałysięboleśniewręczrealistyczne.
Wspomniane stworzenie, nie większe niŜ spory szczur i nazywane przez miejscowych „Brązowym Jenkinem”,
zdawało się owocem łagodnego przypadku masowej histerii, gdyŜ w roku 1692, ni mniej, ni więcej, tylko
jedenaście osób twierdziło, Ŝe go widziało. Były teŜ świeŜsze plotki kłopotliwe zeznania powszechnie
szanowanychrzeczowychosób,któretrudnouznaćzafałszywe,potwierdzającesięwznacznejliczbieszczegółów.
Świadkowietwierdzili,Ŝestworzeniemiałodługąsierśćiwyglądszczura,leczjegobrodateobliczezostrymijak
igłyzębami,choćzłowrogie,przypominałoludzkie,łapyzaśwyglądałyjakludzkieręce.Istotabyłaposłańcem
pomiędzystarąKeziahadiabłem,karmiłasiękrwiąwiedźmy,wysysającjąnibywampir.Jejgłosprzypominał
odraŜającychichot,aumiałamówićwielomajęzykami.Spośródwszystkichohydnychokropnościpojawiających
sięwsnachGilmana,nicnieprzepełniałogowiększąpanikąiodraząniŜowadrobna,aczbluźnierczahybryda,
którejpostaćjawiłasięwjegowizjach,potysiąckroćbardziejnienawistna,aniŜelimogłotowynikaćzlekturyna
jawiepradawnychkronikicierpliwegoprzysłuchiwaniasiępowtarzanympokątnieplotkom.
SnyGilmanawduŜejmierzedotyczyłylotówpośródbezkresnychotchłanizmierzchuodziwnychbarwach,wśród
których rozlegała się oszałamiająca kakofonia niepokojących dźwięków; otchłani, których własności, tak
grawitacyjnych, jak materialnych, a takŜe ich relacji wobec jego własnej istoty nie potrafił ani nie próbował
wyjaśniać.Niechodziłaniniewspinałsię,nielatałaniniepływał,niewiłsięaniniepełznął,ajednakdoświadczał
wraŜeniaruchu,napołyumyślnie,napołynieumyślnie.Cosiętyczyłojegowłasnegostanu,niepotrafiłocenićgo
właściwie.,gdyŜzewzględunajakieśdziwnezakrzywienieperspektywyniemógłdostrzecswoichrąk,nógani
torsu, czuł jednak, Ŝe jego ciało fizyczne oraz zdolności uległy bliŜej nieokreślonej, cudownej transmutacji i
deformacjirzutu,choćpozostawaływpewnym,dośćgroteskowymzwiązkuzjegonormalnymiwłaściwościamii
proporcjami.
Otchłanie nie były bynajmniej nie zamieszkane, wypełniały je charakteryzujące się niemoŜliwymi do opisania
kątamiiukładamipłaszczyznmasysubstancjionieludzkichodcieniach,niektóreznichwydawałysięorganiczne,
innezaśnieorganiczne.
Kilkaobiektóworganicznychobudziłowjegoumyśleodległe,mglistewspomnienia,choćniepotrafiłpowiedzieć,
co na swój ironiczny sposób przypominały lub sugerowały. W późniejszych snach zaczął rozróŜniać odrębne
kategorie,naktóreoweobiektyorganicznezdawałysiędzielićiktórewkaŜdymprzypadkuwyraźniesegregowały
gatunki,zewzględunaichstylzachowaniaipodstawymotywacyjne.Spośródtychkategoriijednagrupowała
obiektyniecomniejnielogiczneiirracjonalnewichpoczynaniachaniŜeliczłonkowieinnychkategorii.
Wszystkichtychobiektówzarównoorganicznych,jakinieorganicznychniesposóbopisać,acodopierozrozumieć.
Gilman porównywał niekiedy materię nieorganiczną do pryzmatów, labiryntów, połączonych sześcianów i
płaszczyzn,atakŜegigantycznychbudowli;organicznenatomiastrozróŜniałjakobąble,ośmiornice,wije,Ŝywych
hinduskichboŜkówiskomplikowanearabeski,poruszającesiępłynnymi,węŜowymiruchami.Wszystko,coujrzał,
było niewypowiedzianie złowrogie i przeraŜające, kiedy zaś którakolwiek z organicznych istot swymi ruchami
dawała mu do zrozumienia, Ŝe go zauwaŜyła, fala upiornego, dojmującego lęku, który go wówczas ogarniał,
powodowała,iŜnatychmiastsiębudził.
O tym, jak poruszały się istoty organiczne, nie potrafił powiedzieć więcej niŜ o samym sobie. W pewnym
momenciezauwaŜyłkolejnązagadkętendencjędopojawianiasiępewnychistotjakbyznikądlubznikaniaz
równieniezrozumiałągwałtownością.
Wycieiprzeraźliwerykiprzenikającenajdalszezakamarkiotchłanibyłyniezbadane,czytopodwzględemtembru,
rytmuczywysokości,wydawałysięjednakzsynchronizowanezmglistymizmianamiwizualnymi,zachodzącymiu
wszystkichtychnieskończonychobiektów,pospołuorganicznychinieorganicznych.Gilmanodczuwałprzezcały
czas lęk, którego intensywność zdawała się urastać do niewyobraŜalnych rozmiarów podczas kolejnych
niejasnych, niepokojąco nieuchronnych fluktuacji. Nie w tej wszelako obcej domenie spostrzegł Brązowego
Jenkina. Ów szokujący koszmar został zarezerwowany dla pewnych lŜejszych, ostrzejszych snów, które
nawiedzałygo,nimgłębiejzatapiałsięwobjęciachHypnosa.LeŜałpośródmalw,usiłującniezapaśćwsen,gdy
nagle słaba, migocząca poświata rozjaśniała starodawny pokój, ukazując wśród fioletowej mgły konwergencję
pochyłych płaszczyzn, które tak dogłębnie zaprzątały jego umysł. Groza wychynęła najprawdopodobniej ze
szczurzejdziurywkącieipotruchtaładoniegopopodłodzewyłoŜonejszerokimi,zapadającymisiędeskami,z
wyrazem złowrogiego oczekiwania na małym, brodatym, ludzkim obliczu; szczęśliwie jednak sen ów zawsze
kończyłsię,zanimistotazdołałazbliŜyćsiędońnatyle,bymogłagodotknąć.Miaładiabelniedługie,ostre,psie
zęby.GilmankaŜdegodniausiłowałzabićotwórszczurzejnory,nocąjednakjejmieszkańcy,kimkolwiekbyli,
przegryzalisięprzezprzeszkodę.Któregośdniawłaścicieldomuzabiłotwórkawałkiemblachy,lecztejsamejnocy
szczurywygryzływniejnowyotwór,wypychającprzytymczywywlekającnazewnątrz,dopokoju,dziwny,mały
kawałekkości.
Gilman,mimogorączki,nieposzedłdolekarza,wiedziałbowiem,Ŝeniezdałbyegzaminów,gdybypoleconomu
zgłosić się do uczelnianej przychodni, podczas gdy kaŜdą wolną chwilę powinien obecnie przeznaczyć na
3 z 15
2007-08-12 23:42
R'lyeh - zaginione miasto cyklopów
http://rlyeh.ms-net.info/index2.php?str=24
zakuwanie.ItakbyłjuŜdotyłuzmatematykąipsychologiąogólną,choćliczył,Ŝezdołaprzedkońcemsemestru
nadrobićzaległości.
Zpoczątkiemmarcadojegosnówwkradłsięnowyszczegół,akoszmarnemuwizerunkowiBrązowegoJenkina
zaczął towarzyszyć zamglony kształt, coraz bardziej przypominający przygarbioną, starą kobietę. Wizja ta
zaniepokoiła go niepomiernie, lecz ostatecznie uznał, Ŝe w osobliwy sposób przypomina ona staruchę, którą
spotkał dwukrotnie w mrocznym labiryncie uliczek przy opuszczonym, odludnym nabrzeŜu. W czasie owych
spotkańzłe,sardoniczneidziwnieprzenikliwespojrzenianiewiarygodniestarejbabinyprzyprawiałygoogęsią
skórkę,zwłaszczazapierwszymrazem,kiedywyjątkowoduŜyszczur,wybiegającyzmrokusąsiedniegozaułka
całkiem irracjonalnie przywiódł mu na myśl Brązowego Jenkina. Teraz, jak skonstatował, owe nerwowe lęki
odzwierciedlałysięwjegochaotycznych,posępnychsnach.
Niemógłzaprzeczyć,Ŝestarydomwywierałnańzływpływ,leczjegomrocznezainteresowania,pozostałośćz
dawnychlat,niepozwalałymusięstamtądwyprowadzić.Domniemywał,Ŝezajegomrocznefantazjewcałości
odpowiedzialna była gorączka i gdy tylko ta osłabnie, upiorne wizje odejdą. Były to wszelako widzenia
zdumiewającowyraziste,Ŝyweiprzekonujące,agdysiębudził,doznawałosobliwegoodczucia,Ŝedoświadczył
więcej, aniŜeli pamiętał. Miał przeraźliwą pewność, Ŝe w tych nie zapamiętanych snach rozmawiał zarówno z
BrązowymJenkinem,jakistarąkobietąiŜeobojeoninamawialigo,byudałsięzniminaspotkanieztrzecią,
wielkiejmocyistotą.
Pod koniec marca zaczai nadrabiać zaległości z matematyki, choć inne studia pochłaniały go coraz bardziej.
DoznałintrygującegoolśnieniazwiązanegozrozwiązaniemrównańRiemannowskichizdumiałprofesoraUphama
swoimpojmowaniemproblematykiczwartegowymiaruorazinnychzagadnień,któredlaresztyklasybyłyczarną
magią. Któregoś popołudnia podczas dyskusji na temat moŜliwości osobliwych zakrzywień przestrzeni i
teoretycznychpomiarówzbliŜeniaczynawetkontaktówpomiędzynaszączęściąwszechświataanajróŜniejszymi
odległymi zakątkami przestrzeni kosmicznej, w rodzaju najdalszych gwiazd, otchłani transgalaktycznych czy
miejsc tak bajecznych i odległych, jak kontrowersyjnie pojmowane jednostki kosmiczne, znajdujące się poza
całymeinsteinowskimkontinuumczasoprzestrzennym,Gilman,zabrawszygłos,zdumiałwszystkichznajomością
tematu,choćniektórezhipotezwywołałypóźniejnowąfalęploteknatematjegonerwowej,wynikłejzsamotnego
trybu Ŝycia, ekscentryczności. Studenci kręcili głowami, słysząc śmiałą teorię, Ŝe człowiek byłby w stanie
dysponującwiedząmatematycznąwykraczającąpozawszelkieznanenamobecniedokonaniawtejdziedzinie
przenieśćsięrozmyślniezZieminawybraneprzezsiebieuprzedniociałoniebieskie,mogąceznajdowaćsięw
bliŜejodeńniesprecyzowanejlubnawetnieskończeniewielkiejodległościwprzestrzenikosmicznej.
Krok taki, stwierdził, wymagałby dwóch jedynie etapów po pierwsze, wyjścia ze znanej nam sfery
trójwymiaroweji,podrugie,powrotuwkonkretnympunkciedotejŜeprzestrzeni,punktówtychnatomiastmoŜe
byćnieskończeniewiele.Otym,iŜjesttomoŜliwebezrozstawaniasięzŜyciem,świadczymnóstwoprzypadków.
PrawdopodobniekaŜdaistotazprzestrzenitrójwymiarowejjestwstanieprzeŜyćwczwartymwymiarze,alejej
przetrwanie drugiego etapu zaleŜy od tego, jaką obcą część przestrzeni trójwymiarowej wybierze na miejsce
swegopowrotu.MieszkańcyniektórychplanetmogąŜyćnawieluinnych,nawettychznajdującychsięwinnych
galaktykach lub w zbliŜonych fazami wymiarowymi innych kontinuach czasoprzestrzennych, lecz, rzecz jasna,
istniećmusicałaresztaświatówniebezpiecznychdlaobustron,czytozewzględunamatematycznezestawienie
ciałczysferprzestrzeni.
Było równieŜ moŜliwe, Ŝe mieszkańcy danej krainy wymiarowej przeŜyją wejście do wielu nieznanych i
niepojętych światów wielu bądź nieskończenie wielu wymiarów czy to wewnątrz czy na zewnątrz danego
kontinuumczasoprzestrzeniinaodwrót.Sprawatapodlegałanaturalniedyskusji,leczmoŜnabyłomiećniemal
pewność,Ŝerodzajmutacjizapoczątkowanyprzejściemzdanejpłaszczyznywymiarowejnainnąniebędziew
pełnidestrukcyjnydlabiologicznejintegralnościczłowieka,wnaszympojmowaniutegookreślenia.Gilmannie
miałpewnościcodozałoŜeńtegoostatniegoprzypuszczenia,lecztęmglistąwątpliwośćprzyćmiewałoniezbite
przekonaniecodoprawdziwościinnych,bardziejwstrząsającychzagadnień.
ProfesorowiUphamowinajbardziejprzypadładogustujegodemonstracjawiedzyzzakresuwyŜszejmatematykiw
połączeniuzpewnymielementamipradawnejwiedzy magicznej, oludzkimlubnawet praludzkimrodowodzie,
przewyŜszającawznacznymstopniunaszemoŜliwościpojmowaniawszechświataorazrządzącychnimpraw.
Z początkiem kwietnia Gilman zaczął się powaŜnie martwić, gdyŜ gorączka, która go nękała, bynajmniej nie
spadała.Ponadtozaniepokoiłygodoniesieniawspółlokatoróworzekomychprzypadkachjegochodzeniaweśnie.
Wydawałosię,ŜeczęstowstawałzłóŜka,amęŜczyznamieszkającywpokojuniŜejdonosiłoskrzypieniudesek
podłogiwpóźnychgodzinachnocnych.CzłowiektenwspomniałteŜ,jakobysłyszałnocamiodgłosobutychstóp,
leczGilmanbyłpewien,iŜtamtensięmylił,gdyŜbutyjakiresztaprzyodziewkuznajdowałasięranotak,jakje
pozostawił.WtymmrocznymstarymdomuurojeniasłuchowenienaleŜałydorzadkości,czyŜbowiemsamGilman
nieodnosiłterazwraŜenia,Ŝezmrocznychczeluścizapochyłymiścianąidachemdochodziłyinnejeszcze,poza
szczurzym skrobaniem, odgłosy? Jego boleśnie wyczulone zmysły zaczęły nasłuchiwać dochodzących z
zamkniętegopoddaszakrokówiniekiedyzłudzeniaokazywałysięnadwyrazrealne.
Wiedziałwszelako,Ŝestałsięsomnambulikiem,dwakroćbowiemnocąjegopokójzastanopusty,choćubranie
leŜałonaswoimmiejscu.ZapewniłgootymFrankElwood,kolegazestudiów,któregobiedazmusiładowynajęcia
pokojuwtymmrocznym,obskurnymipowszechnienielubianymdomu.Elwooduczyłsiędoranaizajrzałdo
pokojuGilmanazprośbąopomocwrozwiązaniupewnegoszczególnietrudnegorównania,leczmieszkaniezastał
puste.MoŜeniepowinienbyłotwieraćniezamkniętychnakluczdrzwi,gdynieuzyskałodzewunaswoje,dość
4 z 15
2007-08-12 23:42
R'lyeh - zaginione miasto cyklopów
http://rlyeh.ms-net.info/index2.php?str=24
natarczywepukanie,leczpotrzebowałpilniepomocyiprzypuszczał,Ŝenawetobudzony,jegoprzyjacielniebędzie
miałmutegozazłe.Anizapierwszym,anizadrugimrazemGilmananiebyłowpomieszczeniu,akiedymuotym
wspomniano,zastanawiałsię,dokądmógłsięudać,bosoitylkowpiŜamie.Postanowiłrozwikłaćtęzagadkę,jeśli
doniesieniaojegolunatyzmiebędąsiępowtarzały,myślałnawetorozsypaniumąkinapodłodzewkorytarzu,aby
stwierdzić,wktórąstronęsięudał,lunatykując.Domniemywał,Ŝewychodziłdrzwiami,gdyŜzawąskimoknem
niebyłonajwęŜszegonawetparapetu.
Dni mijały, a wyostrzony gorączką słuch Gilmana zaczęły draŜnić modlitwy głośno odmawiane przez nader
poboŜnegomechanikanazwiskiemJoeMazurewicz,którymiałswójpokójdwapiętraniŜej.Mazurewiczopowiadał
długie,szaleńczehistorieoduchustarejKeziahikudłatejobrzydliwejistotyodługichkłachidodawał,Ŝezjawyte
nękałygotakokrutnie,ŜetylkosrebrnykrucyfiksotrzymanyztegowłaśniewzględuodojcaIwanickiegoz
kościołaśw.Stanisławabyłwstanieprzynieśćmuulgę.Terazmodliłsię,gdyŜniedalekojuŜbyłodosabatu
czarownic.ZbliŜałsięmaj,awrazznimNocWalpurgii,kiedynaziemięprzybywałydemonyznajczarniejszych
otchłani piekieł, a wszyscy niewolnicy Szatana zbierali się, by dokonywać plugawych czynów i wypełniać
bluźniercze obrzędy. W Arkham zawsze był to fatalny okres, choć prawi mieszkańcy domów przy Miskatonic
AvenueorazulicHighiSaltonstalludawali,Ŝenicotymniewiedzą.WydarzysięwielezłychrzeczyibyćmoŜe
równieŜzaginiekilkorodzieci.Joewiedziałotym,gdyŜjegobabkawStarymKrajusłyszałaróŜneopowieściod
swojejbabki.
OtejporzerokurozsądniebyłomodlićsięiodmawiaćróŜaniec.PrzeztrzymiesiąceKeziahiBrązowyJenkinnie
zbliŜalisiędopokojuJoeaniPaulaChoińskiego,atoniemogłooznaczaćnicdobrego.Widaćcośszykowali.
Szesnastego Gilman poszedł do lekarza i z pewnym zdumieniem dowiedział się, Ŝe nie miał tak wysokiej
temperatury,jaksięobawiał.Lekarzzadałmukilkakrótkich,rzeczowychpytańiporadziłmu,byskontaktowałsię
zpsychiatrą.PonamyśleGilmanucieszyłsię,Ŝeniezdecydowałsięnawizytęulekarzauczelnianego,którybył
bardziejdociekliwy.StaryWaldron,uktóregozasięgałporadwcześniej,poradziłbymudłuŜszyodpoczynek,co
zwłaszczateraz,gdybyłbliskirozwiązaniaswoichrównań,niewchodziłowrachubę.Takniewieledzieliłogood
granicyznanegonamwszechświataiczwartegowymiaru,aktowie,jakdalekomógłostateczniedotrzeć?
Równocześniezacząłsięzastanawiaćnadźródłemowejdziwnejpewnościsiebie.Czytazłowrogabliskośćbrała
sięzformuł,którymidzieńpodniuzapełniałterazkartkipapieru?Temylne,ukradkowe,wyimaginowanekrokina
zamkniętympoddaszudoprowadzałygodoobłędu.Terazzaśnarastałownimprzeczucie,Ŝektośstalepróbuje
nakłonićgodoczegoś,czegoniebyłwstanieuczynić.Acozsomnambulizmem?Dokądudawałsięnocami?Ico
począćzesłabymdźwiękiem,który,jakmusięwydawało,nawetzadnia,najawieprzewiercałsięprzeznatłok
łatwychdozidentyfikowaniaodgłosów?JegorytmniekorelowałzŜadnymznanymdotądnaZiemi,zwyjątkiem
być moŜe kadencji jednego lub dwóch niewypowiedzianych sabatowych zaśpiewów, i czasami Gilman odnosił
wraŜenie, Ŝe miał on coś wspólnego z mglistymi, niejasnymi wrzaskami czy rykiem dochodzącym z obcych,
niegościnnychotchłanisnu.
Sny tymczasem stawały się coraz gwałtowniejsze. Zła stara kobieta wydawała się teraz znacznie bardziej
złowroganiŜdotychczas,aGilmanwiedział,Ŝetowłaśnieonawystraszyłagowdzielnicynędzy.Przygarbiona,
długonosa,ocofniętympodbródkuniemógłsięomylićwraŜeniadopełniałbezkształtnybrązowyubiór.Najej
twarzymalowałsięwyrazodpychającejwrogościirozbawienia,akiedysiębudził,pamiętałjeszczejejgłos,który
przekonywałigroził.MusiałspotkaćsięzCzarnymCzłowiekiemiudaćsiępotemwrazznimprzedtronAzathotha
dojądraostatecznegochaosu.Takpowiedziała.MusiałpodpisaćksięgęAzathothawłasnąkrwiąiprzyjąćnowe,
sekretneimię,właśnieteraz,gdyjegotajemnestudiaposunęłysiętakdaleko.PrzedpójściemzniąiBrązowym
Jenkinem do tronu Chaosu, gdzie cienkie flety wygrywały obłędne melodie, powstrzymywał go fakt, Ŝe w
Necronomiconienatknąłsięnaimię„Azathoth”iwiedział,Ŝeoznaczałoonopierwotnezło,zbytprzeraźliwe,by
moŜnajeopisać.
Starakobietapojawiałasięzawszeznikąd,wkącieuzbiegupochyłejścianyzsufitem.Zdawałasięmaterializować
bliŜej sklepienia niŜ podłogi i kaŜdej nocy wydawała się nieco bliŜsza i bardziej wyrazista. Podobnie Brązowy
Jenkin,któryzkaŜdymsnemcorazbardziejprzybliŜałsiękuniemu,ajegoŜółtobiałekłypołyskiwałyposępniew
nieziemskiej,fioletowejpoświacie.JegopiskliwyodraŜającychichotcorazczęściejrozlegałsięnawetnajawiew
umyśle Gilmana, rankiem zaś Walter przypomniał sobie wypowiadane przez istotę słowa „Azathoth” i
„Nyarlathotep”.
Wgłębszychsnachwszystkobyłorówniewyraziste,aGilmanzorientowałsię,Ŝespowitepoświatązmierzchu
otchłanie wokół niego były domeną czwartego wymiaru. Owe organiczne istoty, których ruchy zdawały się
najmniejabsurdalneinieprzemyślane,stanowiłyzapewneprojekcjęformŜyciaznaszejwłasnejplanety,wtym
równieŜludzi.Czymbyłyinne,niewaŜyłsięnawetdomniemywać.Dwiezmniejirracjonalnieporuszającychsię
istot, raczej spore skupisko opalizujących, sferoidalnych bąbli oraz znacznie od niego mniejszy polihedron o
nieznanychbarwachigwałtowniezmieniającychsiękątachpowierzchninajwyraźniejgodostrzegłyialbopodąŜały
zanim,albopłynęłytuŜprzednim,gdyzmieniałpozycjępośródgigantycznychpryzmatów,labiryntów,gromad
sześcianówipłaszczyznorazquasibudowli.Przezcałyczasniejasnewrzaskiirykicorazbardziejprzybierałyna
sile, jakby zbliŜały się do osiągnięcia jakiegoś przeraŜającego crescendo o niemoŜliwym do zniesienia,
nieopisanym,niewyobraŜalnymwręcznatęŜeniuintensywności.
Nocązdziewiętnastegonadwudziestegokwietniawydarzyłosięcośzupełnienieoczekiwanego.Gilmannawpół
mimowolnieprzemierzałotchłaniezmierzchuwrazzmasąbąbliiniewielkimpolihedronem,gdynaglespostrzegł
osobliwie regularne kąty utworzone przez krawędzie jakiegoś gigantycznego zbiorowiska pryzmatów,
5 z 15
2007-08-12 23:42
[ Pobierz całość w formacie PDF ]