[ Pobierz całość w formacie PDF ]
R'lyeh - zaginione miasto cyklopów
http://rlyeh.ms-net.info/index2.php
1
Nawetnajgorszymkoszmaromtowarzyszyzwykleodrobinaironii.Czasemłączysięonabezpośrednioztokiem
wydarzeń,niekiedywiąŜesiętylkozprzypadkowościądotyczącąpostaciiwypadków.Doskonałyprzykładdrugiej
ze wspomnianych odmian ironii stanowi wydarzenie, do którego doszło w starym mieście Providence, gdzie w
końcu lat czterdziestych przebywał często Edgar Allan Poe, smaląc cholewki, bez powodzenia zresztą, do
utalentowanejpoetki,paniWhitman.PoezatrzymywałsięzwyklewMansionHouseprzyBenefitStreet,dawnym
GoldenBaliInn,poddachemktóregogościliWashington,JeffersoniLafayette.Najbardziejzaślubiłwybieraćsię
naprzechadzkęnapółnoc,wzdłuŜtejŜesamejulicy,dodomupaniWhitmaninacmentarzwpobliŜustojącegona
wzgórzukościołaśw.JanaApostoła,gdzieniektórespośródstarych,osiemnastowiecznychgrobówozmurszałych,
nawpółwidocznychpłytachprzepełniałygoszczególnąfascynacją.
Aotoironia.Wczasieswychspacerówównajwiększynaświeciemistrzopowieścizdreszczykiemzmuszonybył
wielokrotnie mijać pewien wyjątkowy dom stojący po wschodniej stronie ulicy obskurny, stary budynek
zbudowanynaniewielkimwzniesieniu,zwielkim,zaniedbanympodwórzempochodzącymzczasów,gdyokolicata
nie była jeszcze gęsto zabudowana. Nic nie wskazuje, by kiedykolwiek pisał lub wspominał o tym domu, nie
istniejeŜadendowód,Ŝewogólezwróciłnańuwagę.Amimotodomówdladwóchosóbdysponującychpewnymi
informacjamidorównujelubwręczprzewyŜszapodwzględempotwornościnajwymyślniejszespośródupiornych
fantazjigeniusza,którytakczęstomijałgonieświadomie,ipozostajewtymsamymmiejscujakomrocznysymbol
wszystkiego,coplugawe,potworneizłowrogie.
Domtenbyłijestpodziśdzieńjednąztychbudowli,któreprzykuwająuwagęciekawskich.Zbudowanyjako
farma,lubraczejpółfarma,jestprzykłademtypowegonowoangielskiegostylukolonialnegoosiemnastegostulecia
potęŜny,spadzistydach,pięterko,poddaszebezmansardy,georgiańskiewejścieiwnętrzewyłoŜonemodnąna
oweczasyboazerią.Byłskierowanynapołudnie,zjednymszczytemodwschodu,poniŜszeoknaprzesłonięty
pagórkiem,zdrugiejzaśstronyodulicyodsłoniętyaŜpofundamenty.Jegokształtsprzedponadpółtorawieku
zmieniał się przez lata, w miarę jak prostowano i wyrównywano ciągnącą się opodal drogę Benefit Street
bowiem,zwanazpoczątkuBackStreet,byłanajpierwalejąwijącąsiępośródgrobówpierwszychosadników,a
prosto jak strzelił pobiegła, dopiero gdy ciała przeniesiono na cmentarz North Burial Ground. Początkowo
zachodniaścianaznajdowałasiędwadzieściastópoddrogi,oddzielonaodniejpołowątrawnika.Kiedyjednakw
czasie rewolucji ulicę poszerzono, zajmując zielony pas graniczny, odsłonięciu uległy fundamenty budowli,
wskutekczegonaleŜałowybudowaćceglanymurpodpiwniczeniaiposzerzyćpiwnicewzdłuŜcałegofrontudomu.
Drzwi i podwójne okna były odtąd skierowane ku nowej arterii komunikacyjnej. Gdy sto lat temu wyłoŜono
chodnik,zajętyzostałostatnipasszerokiegoongiśtrawnika.Poepodczasswychspacerówmusiałwidziećtylko
wznoszący się przed nim matowy, szary mur domu zlewający się z popielatym chodnikiem na wysokości
dziesięciustópznikającypodbrudnymigontamistarego,spadzistegodachu.
1 z 11
2007-08-13 00:12
R'lyeh - zaginione miasto cyklopów
http://rlyeh.ms-net.info/index2.php
NatyłachbudynkurozciągałysięsięgająceniemaldoWheatonStreetzapagórkiemterenygospodarskie.Obszar
od południa wychodzący na Benefit Street znajdował się, rzecz jasna, sporo powyŜej chodnika, tworząc taras
okolonywysokimmurkiemzwilgotnych,omszałychkamieni,wktórymtuiówdziedobudowanostrome,wąskie,
kamienneschodkiwiodące,nibywgłąbwąwozu,kugórnemupoziomowizapuszczonegotrawnika,murszejącym
ceglanym ścianom i zaniedbanemu ogrodowi, gdzie zdekompletowane cementowe urny, zardzewiałe kociołki,
którespadłyzdrewnianych,gruzłowatychtrójnogów,itympodobneparafernaliastrzegłydostępudoskołatanych
przez burze frontowych drzwi z wybitym półkolistym okienkiem u szczytu, przeŜartymi przez grzyb jońskimi
kolumnamiimurszejącymtrójkątnymfrontonem.Wmłodościcałamojawiedzaoprzeklętymdomuzawierałasię
winformacji,iŜumarłotamniewiarygodniewieleosób.Właśniedlatego,jakmiwyjaśniono,pierwsiwłaściciele
wyprowadzilisięjakieśdwadzieścialatpozbudowaniutegobudynku.Byłonzwyczajnieniezdrowy,moŜliwe,Ŝez
powodu wilgoci i grzyba w piwnicy, nieprzyjemnej woni, którą czuło się we wszystkich pomieszczeniach,
przeciągów w korytarzach lub jakości wody, zarówno tej bieŜącej, jak i ze studni. Wszystko to dawało dość
paskudny obraz tego miejsca, jedyny skądinąd, jaki uzyskałem od znanych mi osób. Dopiero notatniki mego
stryja, antykwariusza, doktora Elihu Whipple’a ujawniły mi w końcu mroczniejsze, niejasne przypuszczenia
krąŜącewpostacizabobonówigusełwśród starej słuŜbyiprostego,wieśniaczegoludu,plotkiipodejrzeniao
niewielkimwsumiezasięgu,którewwiększościzostałyzapomniane,wmiaręjakProvidencestałosięmetropolią
ojakŜezmiennej,współczesnejpopulacji.
Faktemjest,iŜwiększaczęśćowejspołecznościnigdynieuwaŜałaowegodomuza„nawiedzony”wpełnymtego
słowa znaczeniu. Nie rozsiewano plotek o mglistych postaciach pobrzękujących smutno łańcuchami, dziwnych
podmuchachzimnegopowietrza,gasnącychświatłachczytwarzachpokazującychsięwktórymśzokien.Bywali
wszelakotacy,którzyuwaŜalitendomza„pechowy”,alenigdyniewyjaśnialidlaczego.Jedyne,coniepodlegało
dyskusji,topokaźnaliczbaosób,któretamumarły,inaleŜywspomniećotymwczasieprzeszłym,gdyŜjakimś
szczególnym zbiegiem okoliczności od ponad sześćdziesięciu lat budynek stał pusty, nie znalazł się bowiem
chętny,którybywnimzamieszkał.Dawnimieszkańcyowejposesjiniepogasnęlijakświece,złoŜenidogrobu
jednąi tąsamąprzyczyną, raczej rzec bynaleŜało, iŜz dnia nadzień coraz bardziejtracili swąwitalność, by
ostateczniezejśćztegoświatawskutekodmiennych,typowychdlakaŜdegoznichprzypadłości.Cizaś,conie
pomarli,cierpielinarozmaiteodmianyanemii,gruźlicyiinnychwyniszczającychchorób,aniektórzywykazywali
takŜe objawy powaŜniejszych zaburzeń psychicznych tak czy inaczej, wszystkie te wypadki nie świadczyły
najlepiej o budynku i jego wpływie na lokatorów. Dodać przy tym naleŜy, iŜ okoliczne domy wydawały się
pozbawionetakzłowrogiegowpływunaludzi.
To wszystko, co wiedziałem, zanim wskutek natrętnego wypytywania stryj nie pokazał był mi notatek, które
ostatecznieskłoniłynasdoprzeprowadzeniadogłębniejszegodochodzenia.Wczasachmegodzieciństwaprzeklęty
dom był opuszczony, wokół stały nagie, poskręcane i przeraŜające stare drzewa, rosła długa, niezwykle blada
trawa, na wysokim tarasie zaś, gdzie nigdy nie przesiadywały ptaki, płoŜyły się chwasty. My, chłopcy, często
odwiedzaliśmytomiejsceiwciąŜpamiętamgrozę,jakąwówczasodczuwałem,lękwywołanynietylkoupiorną
obcością tej złowrogiej roślinności, lecz równieŜ posępną atmosferą i nieprzyjemnym odorem panującym
wewnątrzwymarłegodomu,któregoniezamkniętenazasuwędrzwifrontoweczęstoprzekraczaliśmy,spragnieni
przygody i dreszczyku zakazanych emocji. Okienka o małych szybkach były w większości wytłuczone, w
pomieszczeniach panowała niewytłumaczalna atmosfera samotności i opuszczenia, którą podkreślały jeszcze
popękana boazeria na ścianach, smutne, zwisające ukośnie w zawiasach okiennice, odłaŜące ze ścian tapety,
odpadającytynk,rozchwierutaneschodyipozostałościświetnychongiś,aterazŜałośniezdezelowanychmebli.
Kurzipajęczynysprawiały,iŜwyglądwnętrzwydawałsięjeszczebardziejzłowrogiizatrwaŜający,zabohatera
zaśuchodziłchłopak,któryodwaŜyłsięwspiąćpodrabinienapoddaszeciągnącesięwzdłuŜfrontubudynku
pomieszczenie z małymi półokrągłymi świetlikami w głównej ścianie, zagracone przechowywanymi tam
niezliczonymi kuframi, krzesłami i kołowrotkami, które ozdobione nagromadzonymi przez lata pajęczynami i
kurzem,nabierałyzaistediabelskichipotwornychkształtów.NiepoddaszejednakbyłonajbardziejprzeraŜającym
miejscemwtymdomu.Byłanimwilgotna,cuchnącapleśniąpiwnica,któraniewiadomoczemu,wzbudzaławnas
największą odrazę, mimo iŜ od strony ulicy znajdowała się w całości nad ziemią, i od chodnika, po którym
spacerowaliprzechodnie,dzieliłyjątylkocienkiedrzwiiceglanymurzwąskimokienkiem.Wgruncierzeczynie
bardzowiedzieliśmy,czyodwiedzaćjąwnadzieinaodrobinęmocniejszeprzeŜycia,czyunikać,zobawyonasze
duszeizdrowezmysły.Popierwsze,nieprzyjemnyodórrozchodzącysiępodomubyłtamnajsilniejszy,powtóre
zaś, nie podobały się nam białe grzybiaste naroślą, które niekiedy, zwłaszcza w deszczowe lata, wschodziły z
twardegoubitegoklepiska.Grzybyte,równiegroteskowejakroślinnośćnapodwórzu,miałydoprawdyodraŜające
kształty,wyglądałyniczymparodiemuchomorówiszatanówniepodobnychdoŜadnychinnych,jakiekiedykolwiek
mieliśmyokazjęoglądać.Błyskawiczniegniły,awpewnymstadiumemanowałylekkąfosforescencją,przetowielu
naocznych przechodniów mijających ów dom mówiło o błędnych ognikach gorejących w przesyconych
odraŜającymodorempomieszczeniachzwytłuczonymiszybami.
Co do nas, nigdy, nawet w wigilię Wszystkich Świętych, kiedy nastroje mieliśmy najbardziej bojowe, nie
odwaŜyliśmysięodwiedzićtejpiwnicynocą,byliśmybowiemświadkamiowegoosobliwegoświecenia,nawetza
dnia, zwłaszcza gdy było dŜdŜysto i pochmurno. Często wydawało się nam równieŜ, iŜ dostrzegamy coś
subtelniejszego. Było to doprawdy nader niezwykłe, sugestia ledwie. Mam na myśli coś w rodzaju białawego
śladu,jakbymgiełkinaubitymziemistympodłoŜusłabowidoczna,ulotnapozostałośćpleśnilubsaletry,którą,
jak się nam zdawało, dostrzegaliśmy wśród rzadkich grzybiastych narośli w pobliŜu ogromnego kominka w
piwnicznejkuchni.OdczasudoczasuodnosiliśmywraŜenie,iŜplamatawdośćupiornysposóbprzypominazgiętą
wpół postać ludzką, choć podobieństwa zasadniczo nie było i często nie było widać równieŜ białego nalotu.
Pewnego dŜdŜystego popołudnia, gdy iluzja owa wydała mi się wyjątkowo silna i gdy na dodatek odniosłem
wraŜenie,iŜdostrzegamcośwrodzajucienkich,Ŝółtych,falującychniteksiarczanegodymu,wznoszącychsięz
saletrowegospłachciakuziejącejczeluścikominka,opowiedziałemotymstryjowi.Uśmiechnąłsię,słyszącmoje
2 z 11
2007-08-13 00:12
R'lyeh - zaginione miasto cyklopów
http://rlyeh.ms-net.info/index2.php
słowa, lecz dostrzegłem w skrzywieniu jego ust grymas dziwnego wspomnienia. Później dowiedziałem się, Ŝe
podobnawzmiankastanowielementjednegozmrocznychludowychpodań,legendopowiadającychoupiornych,
wilczychkształtachtworzącychsięzdymuzwielkiegokominkaidziwacznychkonturachprzyjmowanychprzez
pewne poskręcane korzenie drzew, które wdarły się do wnętrza piwnicy pomiędzy obluzowanymi cegłami
fundamentów.
[
Początek
][
Rozdział2>
]
2
Dopiero gdy stałem się dorosłym męŜczyzną, stryj pokazał mi notatki i informacje, jakie zebrał na temat
wymarłegodomu.DoktorWhipplebyłrozsądnym,konserwatywnymlekarzem,zestarejszkoły,ipomimoswych
zainteresowań dość niechętnie kierował swe myśli ku sprawom paranormalnym, którymi pasjonował się w
młodości. Jego punkt widzenia, zasadzający się na teorii niezdrowej atmosfery domu wynikłej z niewłaściwej
lokalizacjibudynku,niemiałnicwspólnegozezjawiskaminadprzyrodzonymi.Zdawałsobiewszelakosprawę,Ŝe
obrazowość zdarzeń, która oŜywiła w nim owo zainteresowanie, mogłaby przyjąć w umyśle młodego chłopaka
formęnajbardziejfantastycznychiprzeraŜającychprzypuszczeń.
Doktor był kawalerem, siwowłosym, gładko ogolonym, staroświeckim dŜentelmenem i znanym lokalnym
historykiem,któryczęstokruszyłkopieztakkontrowersyjnymistraŜnikamimiejscowychtradycji,jakSidneyS.
RideriThomasW.Bicknell.MieszkałzjednymtylkosłuŜącymwgeorgiańskiejposesjizkołatkąnadrzwiachi
barierkamiprzyschodach,przycupniętejnaszczyciestromowznoszącejsięNorthCourtStreet,opodalstarego,
ceglanegogmachusądukolonialnego,gdziejegoojciec,kuzynsławnegokorsarza,kapitanaWhipple’a,któryspalił
w 1772 roku bojowy szkuner JKM, czwartego maja 1776 roku brał udział w głosowaniu za uznaniem
niepodległości kolonii Rhode Island. Wokoło, w cuchnącej wilgocią bibliotece o niskim stropie, ścianach
wyłoŜonych spleśniałą jasną boazerią i maleńkich, zasnutych winoroślą okienkach znajdowały się pamiątki i
kronikijegorodu,wśródktórychmoŜnabyłoznaleźćliczne,dwuznacznealuzjedotyczącewymarłegodomuprzy
BenefitStreet.Toprzeklętemiejsceznajdujesię niedaleko stąd, ulica Benefit bowiem ciągnie się tuŜ powyŜej
gmachusądu,wzdłuŜstromegozbocza,naktórympobudowanopierwszewtejokolicydomy.
Kiedypodługichstaraniachiprzekonywaniachnamówiłemmegostryja,bypodzieliłsięzemnąwiedzą,której
poŜądałem,ujrzałemprzedsobądośćosobliwąkronikę.Rozwlekła,pełnadanych,opisującaaŜnadtodokładnie
wszelkiegenealogiczneniuanserodu,nieodmienniesnułajednaknićupiornego,pozostającegowcieniukoszmaru
ipierwotnego zła, które wywarło na mnie duŜosilniejszy wpływ aniŜeli na dobrego doktora.Odrębnewypadki
zdawały się pasować do siebie nawzajem, aczkolwiek w dość charakterystyczny sposób, a z pozoru banalne
szczegóły w mym odczuciu rodziły całkiem odraŜające przypuszczenia. Zaczęła we mnie kiełkować nie
zaspokojonaciekawość,wporównaniuzktórąmedziecięcedoznaniazdawałysiębłaheiirracjonalne.Pierwsze
objawieniezaowocowałobadaniami,awkońcuowąmroŜącąkrewwŜyłachwyprawą,któraokazałasięzgubnaw
skutkach. Któregoś dnia bowiem mój stryj jął nalegać, by mógł towarzyszyć mi w dochodzeniu, jakie
prowadziłem,iwybraliśmysięrazemdoprzeklętegodomu,byspędzićtamnoc.WróciłemstamtądjuŜbezniego.
Brakmitegołagodnego,pogodnegoczłowieka,któregoŜywotnacechowanybyłtakimiprzymiotami,jakhonor,
prawość,dobrysmak,łagodnośćiuczoność.Byuczcićjegopamięć,pobudowałemmarmurowąurnęnacmentarzu
przykościeleśw. Jana wmiejscutakuwielbianymprzezPoego,nawzgórzu,wśród potęŜnych wierzb,gdzie
krypty i kamienne nagrobki tłoczyły się w wiekuistej ciszy pomiędzy ogromnym masywem kościoła a domami
stojącymiwzdłuŜBenefitStreet.
Historia tego domu, jawna i wyrazista pośród labiryntu dat, nie zawierała Ŝadnych złowrogich szczegółów,
zarównojeŜelichodziojegopowstanie,jakizamoŜnąicieszącąsiępowaŜaniemrodzinę,któragozbudowała.
Mimo to nietrudno było wychwycić pierwsze mroczne sygnały, które juŜ niebawem przerodzą się w posępną
rzeczywistość.Starannieprowadzonezapiskimegostryjazaczynałysięodwzniesieniaowejbudowliwroku1763
iszczegółowoopisywałyzwiązanezniąwypadki.Wymarłydomzamieszkiwalizpoczątku,jaksięwydaje,William
HarrisijegoŜona,RhobyDexter,orazichdzieciElkanah,ur.w1755,Abigail,ur.w1757,Williamjun.,ur.w
1759 i Ruth, ur. w 1761 roku. Harris był kupcem pływającym szlakami handlowymi do Indii Zachodnich i
związanym z firmą Obadiaha Browna i jego bratanków. Po śmierci Browna, w 1761 roku, szef nowej firmy
Nicholas Brown i ska uczynił go szyprem brygu „Prudence” zwodowanego w Providence 120tonowca, a tym
samymdałszansęwybudowanianowegodomudlajegorodziny.OtakimdomuHarrismarzyłoddniazawarcia
małŜeństwa.
Miejsce zostało wybrane fragment niedawno wyrównanej, nowej i modnej Back Street, ciągnący się wzdłuŜ
zboczawzgórzanadzatłoczonymCheapsidebyłotowszystko,oczymmógłzamarzyć,abudynekjaknajbardziej
pasowałdootoczeniabyłwytworny,alegustowny,Harrispragnąłwprowadzićsiędoniegoprzednarodzinami
piątego dziecka, którego się spodziewali. Dziecko to, chłopiec, przyszło na świat w grudniu, lecz narodziło się
martwe.PrzezpółtorawiekuwdomutymanijednodzieckonieurodziłosięŜywe.Wkwietniunastępnegoroku
dzieci zaczęły chorować, nim minął miesiąc Abigaili Ruth zmarły. Doktor Job Ives zdiagnozował chorobę jako
wyjątkowo groźną dziecięcą gorączkę, choć inni upierali się, Ŝe w grę wchodziło coś więcej aniŜeli zwyczajne
suchoty czy wycieńczenie organizmu. Tak czy inaczej, choroba okazała się zaraźliwa, Hannah Bowen bowiem,
jednazdwójkisłuŜących,zmarłanatęsamądolegliwośćwczerwcu.EliLideason,drugisłuŜący,staleuskarŜałsię
na ogólne osłabienie. Zapewne wróciłby w rodzinne strony, na farmę swego ojca, gdyby nie zadurzył się w
Mehitabel Pierce, którą wynajęto po śmierci Hannah. Zmarł w roku następnym, który był wyjątkowo smutny,
wtedy bowiem odszedł równieŜ sam William Harris, osłabiony klimatem Martyniki, gdzie często mieszkał i
3 z 11
2007-08-13 00:12
R'lyeh - zaginione miasto cyklopów
http://rlyeh.ms-net.info/index2.php
pracowałwostatnimdziesięcioleciu.
Wdowa,RhobyHarris,nigdyjuŜniedoszładosiebiepośmiercimałŜonka,azgonpierworodnegoElkanaha,dwa
latapóźniej,okazałsięostatecznymciosemdlajejzdrowychzmysłów.W1768rokupopadławlekkiobłędiodtej
poryprzebywałastalewzamknięciu,wgórnejczęścidomu.Jejstarszasiostra,MercyDexter,wprowadziłasiędo
domu,byprzejąćopiekęnadrodziną.Byłatoprosta,silnaitwardaznaturykobieta,leczodkądprzestąpiłapróg
feralnegobudynku,zaczęłazwolnapodupadaćnazdrowiu.Cechowałojąniezwykłewręczoddanienieszczęsnej
siostrze;wielkimuczuciemdarzyłarównieŜjedynegopozostałegoprzyŜyciusiostrzeńca,Williama,któryzsilnego
dzieckawyrósłnasłabowitego,niedomagającegomłodzieńca.WrokuśmierciMehitabelodszedłrównieŜsłuŜący
PreservedSmith,niepodającŜadnegokonkretnegopowoduswejdecyzji,ajedyniemglistesugestiepopartetezą,
jakobyniepodobałmusięunoszącysięwcałymdomudziwnyzapach.PrzezpewienczasMercyniebyławstanie
zatrudnićdopomocyŜadnejsłuŜby,gdyŜsiedemzgonówiprzypadekutratyzmysłówwciąguniespełnapięciulat
wywołały lawinę plotek, które z czasem nabiorą nader osobliwego, mrocznego charakteru. W końcu jednak
zatrudniłanowychsłuŜącychspozamiasta,AnnWhite,smętnąkobietęztejczęściNorthKingstown,którateraz
stanowiodrębnemiastoExeter,ibystregomęŜczyznęzBostonunazwiskiemZenasLow.
ToAnnWhitepierwszaskonkretyzowałaposępne,przeraŜająceplotki.Mercyniepowinnabyławynajmowaćdo
słuŜbynikogozokręguSzubienicznegoWzgórza,rejontenbowiembyłipozostajedodziśsiedzibąnajbardziej
niewyobraŜalnych,mroŜącychkrewwŜyłachprzesądówizabobonów.Jeszczeniedawno,bowroku1892,ludziez
Exeter odkopali zwłoki i ceremonialnie spalili serce trupa, aby zapobiec kolejnym nawiedzeniom, które mogły
okazaćsięszkodliwedlaludzkiegozdrowiaiogólnegospokojuwspólnoty.MoŜnasiętylkodomyślać,Ŝeichpunkt
widzenianiezmieniłsięzbytnioodpołowyosiemnastegowieku.Annnieumiałatrzymaćjęzykazazębami,toteŜ
pokilkumiesiącachMercyzwolniłają,najejmiejscezaśzatrudniławiernąiprzyjacielskąamazonkęzNewport
MarięRobbins.
Tymczasem nieszczęsna Rhoby Harris, trawiona obłędem, jęła opowiadać w głos o swych koszmarach i
niepojętych, a przeraźliwych imaginacjach. Wreszcie wrzaski jej stały się nie do zniesienia, zmieniły się w
długotrwałe tyrady okropieństw i plugawych wymysłów, co sprawiło, Ŝe jej syn zmuszony był zamieszkać
tymczasowo u swego kuzyna, Pelega Harrisa, w nowym gmachu college’u przy Presbiterian Lane. Po tych
wizytachzdrowiechłopcaniecosiępoprawiło,aMercy,mającnauwadzejegodobro,pozwoliłamuzamieszkaću
Peleganastałe.
WtymteŜokresienapadyszaleństwaupaniHarrisprzybrałyjeszczenasile,treśćzaśjejwrzaskówpozostaje
niejasna, a raczej do tego stopnia niesamowita, Ŝe nie sposób traktować jej inaczej aniŜeli jako stek bzdur
zrodzonychwumyśleszaleńca.Niewątpliwiebrzmiabsurdalnie,gdymówisię,ŜekobietaznającatylkopobieŜnie
francuskicałymigodzinamiwywrzaskiwałaochryplezdaniawslangowejodmianietegojęzykalubŜeosobata,
samotnaistrzeŜona,skarŜyłasięzawzięcie,jakobyjakaśłypiącadzikoistotakąsałająiwyŜerałakawałkiciała.W
1772 roku zmarł słuŜący Zenas, a kiedy dowiedziała się o tym pani Harris, zaczęła zaśmiewać się ze zgoła
nietypowym dla niej zadowoleniem. W roku następnym ona równieŜ opuściła ten padół i została złoŜona na
CmentarzuPomocnymobokswegomęŜa.
Gdy w 1775 roku wybuchł konflikt z Wielką Brytanią, William Harris pomimo swych szesnastu lat i słabego
zdrowia zaciągnął się do Regimentu Zwiadowczego pod dowództwem pułkownika Greene’ a. Od tej pory jego
zdrowieregularniesiępoprawiało,zyskiwałteŜnaprestiŜu.W1780rokujakokapitansiłRhodeIslandwNew
Jersey pod pułkownikiem Angellem, napotkał i poślubił Phebe Hetfield z Elizabethtown, którą przywiózł do
Providence,opuściwszyzhonoramiszeregiarmii.
PowrótmłodegoŜołnierzaniebyłtakwspaniały,jakmoŜnabyoczekiwać.DomcoprawdabyłwciąŜwdobrym
stanie,ulicęposzerzonoiprzemianowanozBackStreetnaBenefitStreet.MercyDexterjednak,ongiśpostawnai
silna, podupadła na zdrowiu, wydawała się wycieńczona i słaba, chodziła zgięta patetycznie wpół, cerę miała
niezdrową i ziemistą, głos pusty i wyjątkowo cichy, jak szept zza grobu. Cechy te przejęła równieŜ jedyna
pozostaławdomusłuŜąca,Maria.Jesienią1782rokuPhebeHarrisurodziłamartwącóreczkę,apiętnastegomaja
następnegorokuMercyDexter,dzielnadokońca,poŜegnałasięzŜyciem.
William Harris, przekonany ostatecznie o wyjątkowo niezdrowej naturze swego mieszkania, podjął niezbędne
kroki,byopuścićinazawszeporzucićdom.ZamieszkalitymczasemzŜonąwnowootwartymGoldenBaliInn,po
pewnym czasie zaś William wzniósł nowy, wspaniały dom przy Westminster Street, w rozbudowywanej części
miasta, po drugiej stronie Wielkiego Mostu. Tam, w 1785 roku, przyszedł na świat jego syn, Dutee, i tam w
spokojuidobrobyciemieszkałacałarodzina,pókizuwaginagwałtownąekspansjęsklepówniezostalizmuszeni
przenieśćsięzpowrotemzarzekęinadrugąstronęwzgórza,naAngellStreet,donowejdzielnicywillowejEast
Side, gdzie śp. Archer Harris zbudował w 1876 roku okazałą, lecz szpetną rezydencję z francuskim dachem.
Oboje,WilliamiPhebe,padliofiarąepidemiiŜółtejfebryw1797roku,aleDutee’awziąłnawychowaniekuzyn,
RathboneHarris,synPelega.
RathbonebyłpraktycznymmęŜczyznąiwynająłdomprzyBenefitStreet,wbrewŜądaniomWilliama,bypozostał
onniezamieszkany.Czułsięzobowiązanyzapewnićjaknajlepsząprzyszłośćchłopcuianitrochęnieprzejmował
się zgonami czy chorobami, które wyniszczały jego mieszkańców, jak równieŜ narastającą coraz bardziej
niechęcią,jakądarzonoówbudynek.Zirytacjąprzyjąłwięcdecyzjęradymiejskiej,któraw1804rokunakazała
mu odkaŜenie domu siarką, smołą i kamforą, w związku z mocno dyskutowanymi zgonami czterech osób,
spowodowanymiprzypuszczalnieprzezdobiegającąkresuepidemięŜółtejfebry.Powszechniepowiadano,Ŝecały
domprzesiąkniętybyłniezdrową,chorobliwąwonią.
4 z 11
2007-08-13 00:12
R'lyeh - zaginione miasto cyklopów
http://rlyeh.ms-net.info/index2.php
CosiętyczyDuteego,niemyślałonwieleodomu,gdyŜkiedydorósł,zaciągnąłsięnaokrętkaperskiisłuŜyłz
honorem na „Vigilancie” pod dowództwem komandora Cahoone’a w wojnie 1812 roku. Wrócił z wojny cały i
zdrowy,w1814rokuoŜeniłsięizostałojcemowejpamiętnejnocydwudziestegotrzeciegowrześnia1814,kiedy
wielka fala sztormowa zalała połowę miasta i zniosła potęŜny siup aŜ na Westminster Street, tak daleko, Ŝe
maszty okrętu prawie dotykały okien domu Harrisów, jakby potwierdzając w ten sposób, Ŝe nowo narodzony
chłopiec, Welcome, był synem marynarza. Welcome nie przeŜył swego ojca, lecz zginął chwalebnie pod
Fredericksburgiem w 1862 roku. Ani on, ani jego syn, Archer, nie znali prawdy o przeklętym domu. Wiedział
tylko,ŜeprawieniesposóbgowynająćbyćmoŜezuwaginazagrzybienieichorobliwy,mdlącyodórpowstały
zapewne wskutek wilgoci i starości budowli. W rzeczy samej, dom nie został podnajęty po serii tragicznych
zgonów, których kulminacja przypadła na rok 1861, a które z uwagi na wydarzenia wojenne poszły niemal
natychmiastwzapomnienie.CarringtonHarris,ostatnimęskipotomekroduwiedziałtylko,Ŝedombyłopuszczony
i stanowił przedmiot licznych związanych z nim legend i zabobonów, póki nie opowiedziałem mu o swoim
przeŜyciu.Zamierza]zburzyćbudynekiwznieśćnatymmiejscuczynszówkę,leczzamojąradąpostanowiłgo
zachować,skanalizowaćiwynająć.Niemiałwiększychproblemówzeznalezieniemchętnych.Grozaodeszła.
[
<Rozdział1
][
Początek
][
Rozdział3>
]
3
Nietrudnosobiewyobrazić,jaksilnywpływwywarłynamniekronikiHarrisów.Wkronikachtychzdawałosiętkwić
przyczajone zło, wykraczające swym ogromem ponad wszystko, co dotąd znałem; zło wyraźnie związane z
domem, nie z rodziną. WraŜenie to potwierdziły dość chaotyczne w zapisie notatki mego stryja, zapiski
zasłyszanych historii i plotek krąŜących wśród słuŜby, kopie aktów zgonu wystawionych przez jego kolegów,
lekarzy, wycinki prasowe itp. Nie jestem w stanie wymienić tu ogromu tych materiałów, gdyŜ stryj mój był
niezmordowanymantykwariuszem,aprzeklętydomszczególniegointeresował.Mogęjednaknadmienićokilku
nader interesujących sprawach, na które zwróciłem uwagę, gdyŜ wzmianki o nich pochodziły z kilku róŜnych
źródeł.Naprzykład,plotkisłuŜbybyłyniemaljednakowe,jeŜelichodziłoozagrzybionąicuchnącą,nieprzyjemną
piwnicęjednocześnieuznanotowłaśniepomieszczeniezaemanującenajsilniejidocnaprzesiąkniętezłaaurą.
NiektóresłuŜące,naprzykładAnnWhite,wogóleniekorzystałyzpiwnicznejkuchni,aconajmniejtrzydobrze
udokumentowanehistoriemówiłyodziwnych,quasiludzkichlubwręczdiabolicznychkształtachprzyjmowanych
przezkorzeniedrzewlubspłachciepleśniwtymmrocznymmiejscu.Tewłaśnieopowieścizainteresowałymnie
szczególniezuwaginato,comiałemokazjęujrzećwdzieciństwie,czułemwszelako,ŜewkaŜdejztychrelacji
zbytwielebyłoprzekłamańinaleciałościmiejscowychwierzeńorazopowieścioduchach.
Ann White, dorastająca w Exeter, w atmosferze tamtejszych przesądów i zabobonów wysnuła najbardziej
niesamowitą, lecz i najbardziej spójną zarazem opowieść jakoby pod domem spoczywał pogrzebany jeden z
wampirów nieumarłych, które zachowują ludzką postać i Ŝywią się krwią lub tchnieniem Ŝyjących, a których
plugawelegionywysyłająnocami naŜerswecienielub cielesnepowłoki. Aby unicestwićwampira,jakmówiły
stare babiny, naleŜy go ekshumować i spalić jego serce lub przynajmniej przebić je drewnianym kołkiem. Do
zwolnieniaAnnwznacznejmierzeprzyczyniłsięfakt,Ŝeuparcienalegałaonanaprzekopaniegruntupodpiwnicą.
Jejhistoriezyskałysobiesporyrozgłosiprzyjmowanojetymłacniej,Ŝedomistotniestałnaterenie,gdzieongiś
grzebanozmarłych.
Dlamnieichzainteresowaniemniejłączyłosięztąokolicznością,bardziejnatomiastzeswobodą,zjakąprzyjęto
kilka innych związanych ze sprawą szczegółów skargę zwolnionego Preserveda Smitha, który słuŜył w domu
przedAnninigdyoniejniesłyszał,którytwierdził,jakobynocą„cośwysysałomudech”;aktyzgonuofiarŜółtej
febry w 1804 roku wystawione przez doktora Chada Hopkinsa, stwierdzające, Ŝe u czterech zmarłych osób
wystąpiłznacznyniedobórkrwi;atakŜemglistewzmiankioszalonychmajaczeniachnieszczęsnejRhobyHarris
wspominającejoostrychzębachszklistookiej,nawpółwidocznejzjawy.
Choćwolnyjestemodprzesądówizabobonów,niniejszeszczegółycałejsprawywzbudziłymojezainteresowanie,
podsycane jeszcze kilkoma wycinkami z gazet, opisującymi przypadki zgonów w przeklętym domu jeden z
„ProvidenceGazetteandCountryJournal”zdwunastegokwietnia1815roku,druginatomiastz„DailyTranscript
andChronicie”zdwudziestegosiódmegosierpnia1845roku,opisującenaderszczegółowoupiornewypadki,do
tegostopnia,ŜeniesposóbbyłoniezauwaŜyćichprzeraŜającejzbieŜności.Wydajesię,Ŝewobuprzypadkach
umierającaosobaw1815rokuspokojnaleciwadamanazwiskiemStrafford,aw1845nauczycielwśrednim
wieku,niejakiEleazarDurfee,ulegliprzeraźliwejprzemianie.Ichoczystałysięszklisteiobojestaralisięukąsićw
szyjęzajmującegosięnimilekarza.Jeszczebardziejzdumiewającybyłostatniprzypadek,poktórymprzestano
wynajmować ów dom była to cała seria śmierci wywołanych przez anemię, poprzedzonych postępującym
obłędemiatakami,podczasktórychpacjentpróbowałpozbawićŜyciaswoichkrewnychpoprzezrozpłatanieimŜył
nanadgarstkachlubtętnicszyjnych.
Byłotowroku1860i1861,kiedymójstryjrozpocząłwłaśniepraktykęlekarskąiprzedwyruszeniemnafront
sporo usłyszał o tych wydarzeniach od swoich starszych kolegów po fachu. Naprawdę nie wyjaśnione w tej
sprawie było to, Ŝe ofiary, ludzie prości gdyŜ domu uznawanego powszechnie za przeklęty bądź wymarły i
przesyconegoosobliwymodorem, niesposóbbyło wynająćnikomuinnemu mamrotały złowieszczesłowa we
francuskimslangu,językuidialekcie,któregoniemieliprawaznaćzewzględunabrakwykształcenia.Przywodziło
to na myśl nieszczęsną Rhoby Harris sprzed blisko stu lat i to poruszyło mego stryja do tego stopnia, Ŝe po
powrociezwojnyzacząłzbieraćdanehistorycznedotycząceferalnegodomuinieomieszkałrównieŜzasięgnąć
5 z 11
2007-08-13 00:12
[ Pobierz całość w formacie PDF ]