[ Pobierz całość w formacie PDF ]
WIES�AW GWIAZDOWSKIMUSLIMJedenastego ludzie, kt�rych nie zna�em, og�osili wojn�. Niewierniwyst�pili przeciw barbarzy�com. Trzysta os�b z�o�ono w ofierze po razpierwszy. Trzy �elazne ptaki spad�y na ziemi�.S�siad z przeciwka powiesi� si� na strychu. Zostawi� nieatrakcyjn� �on�,dw�jk� dzieci i d�ugi d�u�sze od wyobra�e� o przyzwoito�ci.Ja straci�em prac�.Gdy przed kilkoma laty nasta�o staro-nowe, wszyscy wierzyli w lepszy�wiat. Nie potrafili przewidzie�, �e a� tak bardzo wolno�� podzieli ludzi.Wraz z kumplami znalaz�em si� w gorszej cz�ci spo�ecze�stwa - z nud�wzacz�li�my niszczy� cmentarze, pomniki nie oddawa�y cios�w. Sta�y zimne,oboj�tne. Nieme ofiary gier i zabaw dzieci.Bel w�cieka� si�, bo rodzice zaj�ci polityk� przestali go zauwa�a�. Sam,bo zauwa�ali go zbyt cz�sto. Mol, bo ojciec wy�ywa� si� na rodzinie za to,�e zamiast dotrze� do celu poci�giem na roboty, uciek� z transportu. Dzi�pi�, bi� matk� i przeklina� s�siada, kt�ry dosta� odszkodowanie.Pot�piali�my przemoc, a zarazem sami j� tworzyli�my. My�leli�my inaczej,robili�my inaczej. Gdy przychodzi�o opami�tanie, pili�my tanie wina.Wsp�lnota w grupie, �wiadomo�� si�y i bezkarno�ci kaza�y nam stan�� podrugiej stronie prawa. Margines by� sposobem na dzieci�stwo.Demokracja odp�aci�a si� b�lem g�owy i marazmem.Politycy chcieli zmieni� �wiat - poprzez zjednoczenie wrogich pa�stw.Wyci�gali umazane wazelin� r�ce i mocno zaciskali palce na d�oniachnieprzyjaci� czerwonych od krwi naszych przodk�w. Przytulali si� do swycho�liz�ych cia� i przyjacielsko klepali po plecach, ca�owali w usta jakJudasz, gdy zdradza�.By� mo�e by� to rzeczywi�cie akt zdrady. By� mo�e pod delikatnymiu�miechami i deklarowan� ch�ci� wsp�pracy kry� si� inny, znacz�cy pow�d?Os�dzali�my po tym, co widzia�y nasze oczy i og�aszali�my werdykt: winni.Albowiem nie przynie�li mi�o�ci, lecz zawi��. A zamiast dobrobytu bied�.C�, ka�dy mo�e zapomnie� o uczuciach.Dlatego i my o nich zapomnieli�my. Wsp�czucie zamieni�o si� w szczucie,delikatno�� sta�a si� sadyzmem, a zmys�y zacz�y reagowa� wy��cznie nadewiacje.Patrzy�em w ekran telewizora i nie wierzy�em. Wyci�te z komiksu obrazkiprzesuwa�y si� przed oczami, g�os spikera szele�ci� jak kartki gazety.Siedzia�em na ��ku i przerzuca�em strony.Bezsilno�� patrzy�a z przeciwka.Czasami wchodzili�my na dachy wie�owc�w, by gapi� si� przez lunety naszaro�� i p�asko�� �wiata. Najpierw byli�my obserwatorami, p�niejuczestnikami zdarze�.Wczoraj wieczorem Bel zauwa�y� gwa�t w mieszkaniu na si�dmym pi�trze.- Zajrzyjmy tam - zaproponowa�em.Weszli�my razem z drzwiami.- Policja! - wrzasn�� Sam wpadaj�c do sypialni.Zatrzymali�my si� tu� za jego plecami �wiadomi wagi ka�dej minuty.- Co jest? - wyduka� zboczeniec.Sam kopniakiem zrzuci� pedofila z ofiary, chwyci� go z jednej strony, jaz�apa�em z drugiej. Na oczach starszej kobiety i dw�jki nieletnichch�opc�w wywlekli�my skurwiela z mieszkania i wrzucili�my do windy, Samza�o�y� mu kajdanki.- Jakim prawem!? - krzykn�� bezczelnie.Bel uciszy� go obcasem.Pod blokiem czeka� Mol. Za�adowali�my balast do baga�nika.Rzeka powita�a nas szmerem trzcin i zimnem, md�ym zapachem mokrade�.Wysiedli�my i przez kilka minut napawali�my si� ciemn� niesko�czono�ci�wody.Potem Mol wyci�gn�� pasa�era i przy�o�y� mu dziewi�tk� do czo�a.- Panowie? Panowie? - zaskomla� tylko.Podszed�em i z marszu.Zawsze �yli�my sprzeczno�ciami w istocie nie wiedzieli�my sami, czegochcemy. �ycie chwil� by�o najprostsz� z mo�liwo�ci.Ziemia kr�ci�a si� wok� s�o�ca, my kr�cili�my si� wok� siebie, panienkikr�ci�y si� wok� nas. Poprzez mroczne czelu�cie zapomnienia nie�li�my�wiat�o.Do dzi�.Obudzi�em si� i w��czy�em telewizor. Nastawi�em wod� na herbat�. Wr�ci�emdo ��ka. Spikerka przewraca�a strony komiksu, dodawa�a nowe, z innegouj�cia. Kamera naje�d�a�a na przera�one twarze ludzi wzywaj�cych pomocy.U g�ry k��bi� si� dym.Patrzy�em, nie wierzy�em.Wym�wienie przewala�o si� po pod�odze. Przeci�g otwartego okna przegania�je z k�ta w k�t.Jak niepotrzebn� rzecz.Nag�e pukanie, kr�tka przerwa w seansie zdziwienia, wyjrza�em za drzwi.S�siad przywita� si� u�ci�ni�ciem d�oni.- Cze��. S�ysza�e�?- Tak. Chyba szykuje si� wojna.- Co s�siad radzi?- Wykopa� schron i kupi� konserwy.- Tak zrobi�. Cze��.I tyle go widzia�em.Wieczorem wybra�em si� do baru pogada� z kumplami o niespe�nionej mi�o�cii problemach pocz�tkuj�cego poety.- Napisz o zamachu - poradzi� Sat.- Wszyscy o tym pisz�.- Napisz prawd�.- Prawd�? Przecie� jej nie znam.- Wi�c j� wymy�l.- I kto mi uwierzy? Terrory�ci zaatakowali w�asny kraj? Tak?- Przecie� nikt si� nie przyzna�. Przedstaw swoj� wersj�.- A potem nie wychod� z domu przez najbli�szych dziesi�� lat?- Tylko do ataku - przypomnia� Mol. - Mo�e tydzie� albo dwa.Mia�em w�tpliwo�ci, najprawdzopodobniej, uzasadnione. Dopi�em piwo.- Zastanowi� si�.Przecie� nie musia�o by� tak, jak m�wi� Sat. Zgin�o kilka tysi�cy ludzi.Po co?By wzbudzi� strach? Zatrzyma� recesj�? Zjednoczy� �wiat?- Poradzi�em s�siadowi wykopanie bunkra - mrukn��em.- Ju� zacz��.- Prawid�owo. Przypilnuj tylko, �eby nie zapomnia� o tobie.- Przypilnuj�.Min�� tydzie�. Nie sta�o si� nic. Tylko w telewizji wci�� sceny z zamachu,a wa�ni ludzie namawiaj� do ukr�cenia �ba terroryzmowi. Coraz wi�cejdemonstracji przeciwko zbrojnej odpowiedzi. Wiadomo - ojczyzna terroryst�wto pustynia. Ich domy to lepianki i ziemianki, o cywilizacji wiedz� st�d,�e czasami niebem przelatuj� �elazne ptaki. Czasami co� us�ysz� od ludzi zkarawan albo zagranicznych dziennikarzy. Co atakowa�? Kogo obwinia� za�mier� tysi�cy? Analfabet�w? Nawet je�li jest to pozorny analfabetyzm. Anomadzi to fanatycy, kt�rym jedno �ycie i �mier�.S�ucha�em, nie wierzy�em. S�siad kopa� zawzi�cie, czasami odwiedza�em gopogada�, popatrze�, wypi� sch�odzon� wod� mineraln�. Zdarza�o si�, �eprzerywa� rycie.- Jak s�siad my�li, d�ugo to potrwa?- Do miesi�ca.- To zd���. Same kamienie, ci�ko kopa�. Przyda�aby si� jeszcze para r�k.Przytakn��em. Od siedzenia przy komputerze nabawi�em si� odle�yn, a on mitu...- �wie�e powietrze dobrze s�siadowi zrobi - zauwa�y�em. - Byle wiatr niewia� od ulicy.Wieczorem pojecha�em do baru zapi� marazm. Zagada� nud� bezrobocia. Kumpletworzyli nierealne historie o tym, jak si� wzbogaci� siedz�c przedtelewizorem z r�kami w kieszeni. Kto� gdzie� us�ysza�, kto� co�przeczyta�. K��cili si� i przekrzykiwali. Patrzy�em na nich, nie chcia�omi si� wierzy�, �e by� mo�e ju� wkr�tce rozejdziemy si� na zawsze. Cieniekry�y si� po k�tach wy�apuj�c ka�de s�owo.- Widzia�e� demonstracje? - Bel by� go�ciem, z kt�rym zawsze by�o mo�naporozmawia�. - Jeszcze si� nic nie zacz�o, a ci ju� wrzeszcz�, �ebyza�atwi� rzecz pokojowo. A co tu da pok�j? Jutro b�dzie jeszcze gorzej. Jabym wszystkich pod n�.- Wszystkich nie mo�na.- Ogl�da�e� wczoraj wiadomo�ci? Pokazywali go�cia, jak la� bab� za to, �ew miejscu publicznym pokaza�a twarz. Tych, co tak demonstruj�, powinno si�wys�a� na pustyni�, laskom na�o�y� czadory i zakaza� chodzenia do szk�.Zagna� do lepianek bez pr�du i bie��cej wody i bi� za byle co.Odechcia�oby si� wtedy wiec�w i slogan�w. Skurwia�y �wiat, g�upi ludzie.Nikt nie rozumie, �e barbarzy�ca nie dogada si� z niewiernym. A kto jesttemu winien? Religia. Gdyby nie by�o bog�w, �yliby�my jak w Raju.Wszystkie wiary z za�o�enia ucz� nienawi�ci do innych nacji. Jest przecie�napisane: nie b�dziesz mia� bog�w cudzych przede mn�, wi�c gnata za paseki naprz�d.- Powiedz to ksi�dzu.- Bezsens, bezmy�lno��, bezm�zgowie.I tak w k�ko. Ponarzeka�, zrzuci� z siebie ci�ar tera�niejszo�ci,wymieni� uwagi, dopi� piwo grzej�ce si� w palcach. Ka�dego wieczoru.Moja przysz�o��, moja rzeczywisto��.- Ogl�da�e� wczorajsze wiadomo�ci? Najpierw pokazali czarny marsz. Potemreporta� o tym, ile kosztuje utrzymanie wi�nia. Moja s�siadka dorobi�asi� pi�ciorga dzieciak�w i nie ma co do ust w�o�y�. Gdyby wys�a�a je dowi�zienia, mogliby troszk� od�y�. M�wi� jej, zabijcie kt�rego� bachora, tokto� was zauwa�y. Albo jak stary b�dzie spa�, siekier� przez �eb. Dobry zniego ch�op, ale i tak nie pracuje. Nikt nie chce przyj�� starego.T�umacz� jak dziecku, ubezpiecz si�, ch�opie, przejd� si� na jak� budow�,a nu� co� na �eb ci zleci. Wiadomo, jak jest na budowach, wi�cej majstr�wi pijak�w ni� murarzy. Znajomy je�dzi bemk�, kupi� u Niemca za marnygrosz, ale ubezpieczy� jak nale�y. W tym tygodniu mia� trzeci� st�uczk� wtym roku, nie narzeka na koszty napraw. Pi�em z nim wczoraj, na rzeczprzysz�ego odszkodowania. Go�� ma gest i kas�, pracuje u brata, a brattrzeci rok na bezrobociu. Kto by sprawdza�. Urz�dnicy lubi� gnoi�maluczkich, od pan�w wara, wiadomo, mog� pom�c w potrzebie.I tak ci�gle, dzie� za dniem.Nikt si� nie u�miecha, chyba �e p�g�bkiem albo ukradkiem. Czasami wydawa�si� mo�e, �e kto� skrzywi� usta, a potem si� okazuje, �e go kaszel z�apa�.Gdzie tu sens, gdzie logika?Grze� dorobi� si� garbu na plecach, podobno ma tak od urodzenia. Lepiejpowiedzie�, �e od ci�kiej pracy. Utrzymuje si� z emerytury ojca i babki.Starej nie trzeba wiele do prze�ycia, daje wnukowi. Rozumie potrzebym�odego.- Wiesz, ostatnio spotykam rud�, wiesz, t�, z kt�r� ostatnio chodzi�em.Patrz� na ni� i �al mnie ogarnia. Ten obok to jej nowa sympatia, miejscowy�ul, s�siad. Niedawno mia� dwudzieste trzecie urodziny, nigdzie niepracuje, o samochodzie zapomnij. A taki burak, �e w mord�. Jej si� podoba.Pojad� na dyskotek�, zadyma gotowa. Klient ma pi�� jak kartofel, od p�ugaoderwany. Dziewczynie imponuje. Zapomnia�a, �e jej siostra wysz�a zapodobnego, a teraz z tr�jk� dzieci bied� klepie. Baby s� g�upie. Czador nag�ow� i na pustyni� wys�a� - podsumowuje i dopija piwo, bezalkoholowe.Samoch�d czeka pod barem, nigdy nie pije, gdy prowadzi.- Napisz co� dla doros�ych - doradza. - Mo�e jaki� d...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]