[ Pobierz całość w formacie PDF ]
2
Hłasko Marek
• ur. 1934 • zm. 1969 •
Marek Hłasko urodził się 14 I 1934 w Warszawie. W latach 1944-46 błąkał się z matką po kraju, a swe wrażenia opisywał w pamiętniku, prowadzonym od 1945. Po ukończeniu w 1950 kursu samochodowego pracował jako kierowca w Bystrzycy Kłodzkiej, a potem w Warszawie. W 1951 pisze swe pierwsze utwory: Bazę Sokołowską i Sonatę marymoncką (pierwszą wersję). W 1952 pracował jako korespondent terenowy "Trybuny Ludu". W 1954 ukazała się, w Almanachu młodych, Baza Sokołowska. W 1955 objął dział prozy w piśmie "Po prostu", a rok później ukazał się tom jego opowiadań Pierwszy krok w chmurach, za który w 1958 otrzymał Nagrodę Literacką Wydawców. W 1958 pracuje nad scenariuszami filmów Pętla i Ósmy dzień tygodnia, a potem wyjeżdża do Paryża, gdzie ukazuje się jego mikropowieść Cmentarze (1958), odrzucona wcześniej przez wydawnictwa krajowe. W Berlinie Zachodnim wystąpił o azyl. Lata 1959-61 spędza w Izraelu. Pobyt ten odbije się na realiach jego wielu późniejszych utworów. Lata 1962-65 spędza w Europie; w 1963 ukazały się jego Opowiadania, a w 1964 tom zawierający dwie mikropowieści: Wszyscy byli odwróceni. Brudne czyny. W 1966 wyjechał do USA; ukazuje się książka Nawrócony w Jaffie. Opowiem o Esther oraz proza autobiograficzna Piękni dwudziestoletni. W 1968 wyszła w Londynie jego powieść Sowa, córka piekarza. 14 VI 1969 zmarł w Wiesbaden w Niemczech.
Pierwszy krok w chmurach • 1956 •
Marek Hłasko to bezsprzecznie jeden z największych zmarnowanych talentów współczesnej literatury polskiej. Swymi opowiadaniami idealnie wręcz utrafił w indywidualne i społeczne nastroje połowy lat pięćdziesiątych. Współdebiutantów z pokolenia „Współczesności” zafascynował tak dalece, iż swego czasu głośno było o zjawisku „hłaskoizmu”, czyli o wpływie Marka Hłaski na debiutujących tuż po nim rówieśników. Dla wielu czytelników Hłasko pozostał autorem jednej książki, właśnie zbioru opowiadań Pierwszy krok w chmurach, błyskawicznie wznowionego i wyróżnionego pierwszą w powojennych dziejach nagrodą Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek. Marek Hłasko i jego rówieśnicy uznali się za pokolenie oszukane. Dawali wyraz swemu rozczarowaniu. Buntowali się i tęsknili za innym życiem. Tak też czynili bohaterowie Pierwszego kroku w chmurach. Zadawali – jak bohater opowiadania Pijany o dwunastej w południe – retoryczne pytanie: „Dlaczego szczęście mieszka tak daleko?” Niekłamany liryzm opowiadań Hłaski, ostro kontrastujący z socrealistyczną sztywnością literatury początku lat pięćdziesiątych, przyjmowany był niczym objawienie. Szybko jednak przerodził się w chandrę i negację. I tak pozostało: bohaterowie opowiadań Hłaski to na ogół ludzie marzący o czymś szlachetnym i wspaniałym, tylko życie okazuje się złe, brudne, brutalne. W konfrontacji z życiem, to znaczy przede wszystkim z bliźnimi, nie mają żadnych szans. Nawet na ocalenie złudzeń. Żelazna ręka losu zawsze wyrywa bohaterom tych opowiadań „ostatnie pawie pióra z dupy”.
Wszystko, co w życiu człowieka powinno być piękne i wzniosłe, a więc praca (Robotnicy), miłość (Śliczna dziewczyna, Pierwszy krok w chmurach, Amor nie przyszedł dziś wieczorem), życie rodzinne (Dom mojej matki), w opowiadaniach Hłaski okazywało się przekleństwem. Piekłem na ziemi – jak w impresji z Dostojewskiego, zatytułowanej katastroficznie Finis perfectus.
Buntowi bohaterów Marka Hłaski towarzyszy drastyczny ogląd rzeczywistości. Drastyczność maskuje potrzebę wartości niepowtarzalnych, wzmaga tęsknotę do wyimaginowanego lepszego świata, motywuje chęć odmiany. Zamierzona chęć odmiany ginie jednak w wycinkowym widzeniu rzeczywistości, ulatnia się w oparach alkoholu. Niespełnienie rodzi gniew, sprzyja szybkiej i efektownej mitologizacji. Zauważa to mimochodem narrator opowiadania Najświętsze słowa naszego życia: „Wtedy każda dziewczyna mówiła, że jesteś drugi. Mowa. A pierwszy to był zawsze jakiś partyzant, który zginął w lesie. A już rok później to one mówiły, że ten partyzant albo siedzi w kiciu, albo go UB rozłupało. Mowa”. W słowach tych pobrzmiewa wyraźny kompleks wobec starszych kolegów z pokolenia „Kolumbów”.
Marek Hłasko nie dostrzegał wyjścia z egzystencjalnej sytuacji człowieka. Teza brzmiała: ludzie potrafią tylko nienawidzić i dlatego niszczą wszystko i wszystkich. Brak elementarnego poczucia miłości doprowadza bohaterów jego opowiadań do katastrofy.
Wynika ona również ze sprzeczności: ludzie tęsknią do lepszego życia, jednocześnie zaś nie wierzą w realizację szczytnych wartości. Marek Hłasko lubował się w kontrastach. Marzył o pełni życia, ale w jego utworach przeważają barwy ciemne. Dostrzegał powszechną podłość i może dlatego wierzył w ozdrowieńczą moc literatury.
„Życie jest brudnym piekłem i ludzie wszystko gnoją. Największe przerażenie ogarnia wtedy, kiedy czujesz, że w twoim życiu zaczyna się coś dobrego. Przymykasz oczy i widzisz, jak wszystko idzie w błoto. Jak we wszystko wtrącają się podli i głupi; jak wszystko pomału umiera; jak wszystkiego trzeba będzie żałować” (M. Hłasko).
DTP: Michał Pyka
... [ Pobierz całość w formacie PDF ]