[ Pobierz całość w formacie PDF ]
1
Peter Schweighoffer, Craig Carey
Opowie
ś
ci z Nowej Republiki
2
OPOWIE
Ś
CI
Z NOWEJ REPUBLIKI
PODREDAKCJĄ
PETERASCHWEIGHOFERA
ICRAIGACAREYA
Przekład
MACIEJSZYMAŃSKI
3
Peter Schweighoffer, Craig Carey
Opowie
ś
ci z Nowej Republiki
4
Tytuł oryginału
TALES FROM THE NEW REPUBLIC
SPIS TRE
Ś
CI
WST
Ę
P ...................................................................................................................6
INTERLUDIUM NA DARKKNELL...................................................................8
Timothy Zahn ...................................................................................................8
INTERLUDIUM NA DARKKNELL.................................................................21
Michael A. Stackpole .....................................................................................21
INTERLUDIUM NA DARKKNELL.................................................................34
Michael A. Stackpole .....................................................................................34
INTERLUDIUM NA DARKKNELL.................................................................44
Timothy Zahn .................................................................................................44
INTERLUDIUM NA DARKKNELL.................................................................64
Michael A. Stackpole .....................................................................................64
PASJANS WEDŁUG JADE ...............................................................................66
Timothy Zahn .................................................................................................66
W CIEMNO
Ś
CI ...................................................................................................95
Kathy Burdette ...............................................................................................95
ZABAWA W HUTTA I MYSZK
Ę
...................................................................123
Chris Cassidy & Tish Pahl...........................................................................123
NAJDŁU
ś
SZY UPADEK .................................................................................149
Patricia A. Jackson ......................................................................................149
KONFLIKT INTERESÓW ..............................................................................158
Laurie Burns ................................................................................................158
BEZ DEZINTEGRACJI, PROSZ
Ę
.................................................................179
Paul Danner.................................................................................................179
DZIE
Ń
ZWANY NOC
Ą
UMARŁYCH ...........................................................200
Jean Rabe.....................................................................................................200
Redaktor serii
ZBIGNIEW FONIOK
Redakcja stylistyczna
MAGDALENA STACHOWICZ
Redakcja techniczna
ANDRZEJ WITKOWSKI
Korekta
BARBARA CYWIŃSKA
ANNA KAZIMIEROWICZ
Ilustracja na okładce
PAUL YOULL
Skład
WYDAWNICTWO AMBER
Wydawnictwo Amber zaprasza na stronę Internetu
http://www.amber.sm.pl
http://www.wydawnictwoamber.pl
Copyright © 1999 by Lucasfilm, Ltd. & TM.
Ali rights reserved. Used under authorization.
Published originally under the title
Tales from the New Republic by Bantam Books
5
Peter Schweighoffer, Craig Carey
Opowie
ś
ci z Nowej Republiki
6
UHL EHARL KHOEHNG................................................................................213
Patricia A. Jackson ......................................................................................213
OSTATNIE ROZDANIE ..................................................................................238
Paul Danner.................................................................................................238
PROSTE SZTUCZKI ........................................................................................253
Chris Cassidy & Tish Pahl...........................................................................253
PODZI
Ę
KOWANIA..........................................................................................282
W S T
Ę
P
W ciągu ostatnich kilku miesięcy wszechświat Gwiezdnych Wojen rozrósł się
bardziej, niŜ mogliśmy o tym marzyć. Film
Cz
ęść
I. Mroczne widmo
dał nam
szczegółowy obraz galaktyki o kilka dekad starszej niŜ ta, którą znamy z przygód Hana,
Luke’a i Lei. Jednak era, w której Ŝyli i walczyli ci bohaterowie, pozostaje niezmiennie
popularna, a ten zbiór jest kroniką dziejów innych barwnych postaci tamtych czasów -
czasów zdominowanych przez złowrogi cień Imperium rzucany na Nową Republikę,
walczącą o utrzymanie porządku i sprawiedliwości.
W 1998 roku przez sześć miesięcy byłem redaktorem naczelnym nieistniejącego
juŜ magazynu „Star Wars Adventure Joumal”, następcą Petera Schweighofera,
redaktora
Opowie
ś
ci z Imperium
i współredaktora przedstawionego tu zbioru. Podczas
tego krótkiego okresu za sterem magazynu miałem szczęście czytać prace kilku
najpopularniejszych autorów ze świata Gwiezdnych Wojen. JuŜ pierwszego dnia w
nowej pracy wpadł mi w ręce szkic
Pasjansa według Jade
, autorstwa Timothy’ego
Zahna - nowego opowiadania o Marze Jade, wprowadzającego na scenę niektóre
postaci znane z
Wizji przyszło
ś
ci
.
Nasze zadanie, jako redaktorów tej ksiąŜki, było jednocześnie proste i
niesłychanie trudne: musieliśmy zadecydować, które z opowiadań zostanie do niej
zakwalifikowane. Mieliśmy do dyspozycji zapasy materiałów publikowanych
wcześniej w „Star Wars Adventure Joumal”, zarówno za czasów Petera, jak i moich.
Te, które ostatecznie znalazły się w zbiorze, naleŜą do najwyŜszej klasy opowiadań z
wszechświata Gwiezdnych Wojen. Ich akcja toczy się w najrozmaitszych zakątkach
galaktyki, wachlarz postaci jest nadzwyczaj szeroki.
Nie sposób wymienić wszystkich osób, które wspomagały mnie w pracy.
NajwaŜniejsi są, rzecz jasna, autorzy, którzy wykonali najtrudniejszą część zadania i
zasługują na największe uznanie, a takŜe Pete, mój poprzednik. To on przyjął mnie do
załogi West Endu i nie tylko słuŜył wspaniałym przykładem, ale z czasem stał się moim
dobrym przyjacielem. Jego wnikliwość i solidne podejście do pracy dały mi stabilną
platformę, z której „Journal” mógł wystartować do jeszcze wyŜszego lotu - choć tak się
nie stało. Mimo to dziękuje mu za jego wiarę we mnie i za to, Ŝe zgodził się
współpracować ze mną przy redagowaniu tego zbiorku.
7
Peter Schweighoffer, Craig Carey
Opowie
ś
ci z Nowej Republiki
8
Dziękuję takŜe Patowi LoBrutto za wskazanie drogi, a naszym byłym wspólnikom
z West Endu za wkład, rady i otuchę. Moja Ŝona, Karrie, równieŜ wspierała mnie
nieustannie, dodając sił i inspiracji. Moi rodzice, bracia Billy i Doug oraz Gotham
Highlanders zawsze byli przy mnie i od lat są dla mnie oparciem.
Na koniec pragnę podziękować wszystkim miłośnikom Gwiezdnych Wojen,
których uznanie dla „Star Wars Adventure Journal” i wydanych wcześniej ksiąŜek
bardzo wiele dla nas znaczy.
I N T E R L U D I U M
N A D A R K K N E L L
Timothy Zahn
Craig Carcy, marzec 1999
Cz
ęść
pierwsza
- Senatorze Bel Iblis?
Garm Bel Iblis podniósł wzrok znad elektronicznego notatnika, marszcząc brwi.
Miał lekką tremę przed wygłoszeniem przemówienia. MęŜczyzna stojący w drzwiach
był wicedyrektorem Centrum Politycznego Treitamma, odpowiedzialnym za usuwanie
wszelkich przeszkód, które mogłyby zakłócić równy krok czcigodnego członka
Imperialnego Senatu.
Tak przynajmniej zadeklarował, kiedy witał po południu Bela Iblisa. Anchoron
słynął z uprzejmości i zdolności oratorskich swoich obywateli, lecz tu, w Treitamma,
przechodzili oni samych siebie.
Tymczasem senator zamierzał wygłosić tego wieczoru mową szczerą i brutalną,
moŜe nawet szokującą: miała dotyczyć mrocznej prawdy o Imperatorze Palpatinie i
jego tajnych planach dotyczących niedawno proklamowanego Imperium.
RozdraŜniony Bel Iblis potrząsnął głową. Wicedyrektor Graskt czekał cierpliwie,
a on pozwalał sobie na niepotrzebne dygresje. Niepotrzebne, ale obrazujące powagę
sytuacji, wokół której obracały się teraz wszystkie myśli senatora.
- Słucham, wicedyrektorze Graskt, o co chodzi? - spytał.
- Pewien dŜentelmen z pańskiej ekipy właśnie przyleciał z Coruscant -
poinformował Graskt, idąc ku niemu z kartą danych w wyciągniętej dłoni. - Prosił,
Ŝebym natychmiast dostarczył panu tą wiadomość.
- Dziękuję - odparł Bel Iblis. Czuł niewielkie mrowienie na karku, gdy pochylał
się nad biurkiem i odbierał kartę. Sena nigdy nie wyekspediowałaby przesyłki, nie
podając kurierowi prywatnej częstotliwości jego komlinku, a przecieŜ nikt nie uprzedził
go o przybyciu posłańca...
Senator wsunął kartę, do notesu komputerowego. Na wyświetlaczu pojawiła się
tylko jedna linijka tekstu: „Spotkajmy się przy północno-wschodnim wyjściu. Pilne.
Aach”.
- Zechce pan przesłać odpowiedź, senatorze? - spytał Graskt.
9
Peter Schweighoffer, Craig Carey
Opowie
ś
ci z Nowej Republiki
10
Bel Iblis skrzywił się na samą myśl. Słowo „niezręczne” było w tym przypadku
zdecydowanie zbyt słabym określeniem. śona senatora, Arrianya, potomkini starych
rodów ze Światów Środka, Ŝywiła bezgraniczną i niezachwianą wiarę w Palpatine’a i
jego Imperium; wiarę, która męŜa najpierw zdziwiła, potem zbiła z tropu, aŜ wreszcie
sfrustrowała. W ciągu kilku ostatnich miesięcy starcia przeciwnych racji politycznych
okryły małŜeństwo senatora lodowatym cieniem, a ich dwoje dzieci znalazło się nagle
w strefie wojny.
Dzisiejsze przemówienie na głównej scenie kompleksu Treitamma miało stanowić
dla Arrianyi dotkliwy cios. Belowi Iblisowi brakowało jeszcze tylko posłańca od Baila,
zjawiającego się w hotelowym pokoju w samym środku nieuniknionej kłótni.
- Jaką masz wiadomość? - warknął.
W bladym świetle dostrzegł grymas na twarzy Aacha.
- Przepraszam, senatorze. Nie chciałem...
- Wiem, Ŝe nie - przerwał mu Bel Iblis. - Jak brzmi wiadomość?
Aach rozejrzał się na boki.
- Doszło do przełomu - odezwał się prawie szeptem. - Zlokalizowaliśmy projekt
Tarkina.
Bel Iblis poczuł nagłą suchość w gardle.
- Gdzie?
- Nie wiem - odparł Aach. - Powiedziano mi tylko tyle, Ŝe za trzy dni pojawi się w
mieście Xakrea na Darkknell, a ściślej w knajpce Obszar Nieciągłości, kurier z
informacjami prosto ze źródła. Bail chce, Ŝeby wysłał pan na spotkanie najbardziej
zaufanego człowieka. Ma odebrać pakiet danych.
Kurier. Bel Iblis z niesmakiem pokręcił głową. Prędzej uwierzyłby w trójkę dającą
zwycięstwo w partii sabaka, niŜ w to, Ŝe ten „kurier” nie okaŜe się zwykłym
złodziejem, który połaszczył się na pakiet danych - zapewne wojskowym niskiego
stopnia, a moŜe urzędnikiem zatrudnionym przy projekcie.
Uwierzyłby nawet w dwójkę, gdyby się okazało, Ŝe działaniami tego gościa
kierowała wyłącznie miłość do Republiki.
- Ile mam mu zapłacić?
Aach zawahał się lekko.
- Bail powiedział, Ŝe tyle, ile zaŜąda. Potrzebujemy tej informacji, bo...
- Tak, rozumiem - uciął Bel Iblis. - Skoro nie moŜemy liczyć na uczciwy
patriotyzm, zadowolimy się uczciwą chciwością.
- To się zmieni - zapewnił go Aach, z trudem panując nad emocjami. - Gdy tylko
plany Palpatine’a staną się oczywiste, cała Republika przejdzie na naszą stronę.
- Wystarczyłoby pięć procent najlepszych wychowanków Akademii Imperialnej -
stwierdził ponuro senator. Teraz nie było czasu na rozwaŜania o niewiarygodnym
talencie Palpatine’a do mydlenia ludziom oczu. - W porządku. Porozmawiam z jednym
z moich współpracowników, gdy tylko...
W tym momencie Centrum Polityczne Treitamma wyleciało w powietrze, ginąc w
oślepiającym błysku.
- To nie będzie konieczne - odparł Bel Iblis. Długa praktyka na arenie politycznej
pozwoliła mu nie ujawnić wewnętrznego napięcia w głosie i wyrazie twarzy. Słowo
„Aach” było kryptonimem umyślnego posłańca od Baila Organy; posłańca, z którego
usług wicekról Alderaanu korzystał tylko w sprawach najistotniejszych dla Sojuszu
Rebeliantów.
- śyczy pan sobie porozmawiać z tym dŜentelmenem? - chciał wiedzieć Graskt. -
Poprosiłem go, Ŝeby zaczekał przy głównym wejściu.
- To równieŜ nie będzie konieczne - zapewnił go Bel Iblis. Ostatnią rzeczą, której
sobie Ŝyczył, było publiczne pokazywanie się z kurierem. Poza tym Aach niewątpliwie
zdąŜył się juŜ ulotnić i czekał na bardziej prywatne spotkanie. - Będę miał na to
mnóstwo czasu po moim wystąpieniu.
- A więc nie była to wiadomość zapowiadająca kryzys? - drąŜył wicedyrektor.
Bel Iblis zmruŜył oczy, aŜ w ich kącikach pojawiły się zmarszczki. Jak na kogoś,
kto zwykle emanował podwójną dawką tradycyjnej anchorońskiej grzeczności, Graskt
stał się nagle nadzwyczaj wścibski.
Chyba Ŝe Aach nieco przesadził w swoich staraniach, by karta dotarła do adresata.
To jednak było mało prawdopodobne... CzyŜby więc Graskt był szpiegiem Palpatine’a,
pilnującym senatora na kaŜdym kroku?
Bel Iblis poczuł przypływ irytacji. Nie, to przecieŜ absurd; człowiek po prostu
próbuje być pomocny.
- Dla mojej kadry średniego szczebla kaŜdy biuletyn informacyjny oznacza, Ŝe
gdzieś zaczyna się kryzys - zapewnił Graskta z uśmiechem. - To dość waŜna sprawa,
ale nie kryzys. Nic, co byłoby warte opóźnienia mojej przemowy. - Senator spojrzał na
zegarek. - Co przypomina, Ŝe za piętnaście minut powinienem być na scenie a muszę
się jeszcze przebrać.
- W takim razie zostawiam pana - rzeki Graskt. - Udanego wieczoru, sir. -
Wicedyrektor skłonił się nisko i wyszedł z pokoju.
Bel Iblis policzył do pięćdziesięciu i ruszył za nim. Północno-wschodnie wyjście z
kompleksu Treitamma znajdowało się za grupą sal otaczających lewą stronę kulis
największej sceny, tak daleko od wiecznie zatłoczonego wejścia głównego, jak to tylko
moŜliwe. Bel Iblis bezszelestnie przemknął klatką schodową, by uniknąć zabieganych
urzędników, czyniących ostatnie przygotowania do wieczornej rundy przemówień, po
czym wymknął się na zewnątrz.
Szary śmigacz, ledwie widoczny w wieczornym mroku, parkował w alejce na
tyłach Centrum Treitamma. Aach stał obok i próbował patrzeć we wszystkie strony
jednocześnie, wciśnięty w skąpą plamę cienia. Bel Iblis ruszył w jego stronę, niezbyt
skutecznie usiłując powstrzymać złośliwy grymas. Ta mentalność płaszcza i szpady
jeszcze nas zgubi, pomyślał.
- Czy aby nie za bardzo rzucamy się w oczy? - zagadnął ironicznie. Przeszedł
przed maską śmigacza i stanął twarzą w twarz z kurierem.
- Pomyślałem, Ŝe pański pokój to niezbyt ustronne miejsce - odparował spokojnie
Aach. - A moŜe miałem zjawić się w hotelu, po przemówieniu? Chyba byłoby to nieco
niezręczne.
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • donmichu.htw.pl