[ Pobierz całość w formacie PDF ]
M A C I E J G U Z E K
Agencja Wydawnicza
RUNA
KRÓLIKARNIA
Copyright © by Maciej Guzek, Warszawa 2007
Copyright © for the cover illustration by Jakub Jabłoński
Copyright © 2007 by Agencja Wydawnicza RUNA, Warszawa 2007
Projekt okładki: Fabryka Wyobraźni
Opracowanie graficzne okładki: Studio Libro
Redakcja: Alicja Daszkiewicz, Renata Lewandowska
Korekta: Jadwiga Piller, Maria Kaniewska
Skład: Studio Libro
Druk: Drukarnia GS Sp. z o.o.
ul. Zabłocie 43, 30-701 Kraków
Wydanie Warszawa 2007
ISBN: 978-83-89595-35-5
Wydawca: Agencja Wydawnicza RUNA A. Brzezińska, E. Szulc sp. j.
Informacje dotyczące sprzedaży hurtowej, detalicznej i wysyłkowej:
Agencja Wydawnicza RUNA
00-844 Warszawa, ul. Grzybowska 77 lok. 408
tel./fax: (0-22) 45 70 385
e-mail: runa@runa.pl
Zapraszamy na naszą stronę internetową:
www.runa.pl
Rodzicom
Tak jak obraz uzyskuje pełnię dzięki światłom i cieniom, kontrastom i walorom, tak pełnia
życia człowieka i jego poznanie są możliwe dzięki najbardziej krańcowym doznaniom, nawet
za cenę cierpienia (pathos), jako patologicznego przekroczenia określonej granicy, zwanej
zdrowiem psychicznym. Z punktu widzenia ściśle lekarskiego choroba psychiczna jest
zjawiskiem szkodliwym, często prowadzi do degeneracji i zahamowania działalności twórczej,
ale z perspektywy historii, poznania psychologicznego i wartości kulturowych poszerzyła ona
wiedzę ludzką o takie obszary, których przyszłoby może żałować, gdyby je skreślić z dziejów
ludzkości.
Schizofrenia,
Antoni Kępiński
Stanął w ogniu nasz wielki dom
Dym w korytarzu kręci sznury
Jest głęboka naprawdę czarna noc
Z piwnic płonące uciekają szczury
Krzyczę przez okno czoło w szybę wgniatam
Haustem powietrza robię w żarze wyłom
Ten co mnie widzi ma mnie za wariata
Woła - co jeszcze świrze ci się śniło
(...)
Lecz większość śpi nadał przez sen się uśmiecha
A kto się zbudzi nie wierzy w przebudzenie
Krzyk w wytłumionych salach nie zna echa
Na rusztach łóżek milczy przerażenie
(…)
Dym coraz większy obcy ktoś się wdziera
A my wciśnięci w najdalszy sali kąt
- Tędy! - wrzeszczy - Niech was jasna cholera!
A my nie chcemy uciekać stąd!
Jacek Kaczmarski, 1980
PROLOG
Nie sposób było starego nie zauważyć. Jeśli jesteś psychiatrą, po prostu zwracasz na
takich uwagę. Roman Głowacki przystanął zatem przy trzęsącym się dziadku o zamglonym
wzroku, zwłaszcza że jakiś rys zmęczonej twarzy - kształt nosa, spojrzenie - wydały się mu
znajome. Zresztą i tak musiałby się zatrzymać, wymuszała to geografia poznańskiego Starego
Rynku, pływy mas ludzkich, wreszcie sam siwobrody, który zatrzymałby Romana tak czy
inaczej. Starzec, jak zauważył wcześniej Roman, zaczepiał wszystkich przechodniów,
oferując im towar. Rozłożył swe skarby na suchym bruku uliczki, kryjącej się pomiędzy
szpetnym Arsenałem a wychuchanym budynkiem ratusza. Słowem, typowy obrazek dla
jarmarków świętojańskich, rok w rok gromadzących wiele podobnych indywiduów, za grosze
spieniężających swe dziedzictwo, często wątpliwej wartości i pochodzenia; ale też, bywało,
znajdowałeś podczas owych pchlich targów skarby prawdziwe, niepowtarzalne, klejnoty
zapomniane.
Ciekawe, co też on może mieć, zastanawiał się Roman, nim dotarł do stoiska. Zapewne
nic interesującego, bo zatrzymani odwracali głowy, głośno odmawiali, strzepywali z rękawów
dłoń starca, jak gdyby uwalniali się od pyłu czy brudu. Kloszard w kapeluszu mruczał wtedy
pod nosem, chyba klął.
Książki! Teraz wszystko jasne, skonstatował Roman. Ilu było Polaków, których mogłyby
zainteresować książki? Większość z nich pojawiła się na rynku, aby porządnie się najeść i
napić. Wybór był zresztą spory, budki i stoiska dymiły. Rozchodził się zapach pieczonych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • donmichu.htw.pl